poniedziałek, 16 grudnia 2013

Chapter eight-bądź tylko moja,bądź zawsze przy mnie,bądź moją dziewczyną,uszczęśliwmy się,kochajmy się

Nasze usta oderwały się od siebie,powoli oddalając nasze twarze od siebie,lecz nasze oczy patrzyły tylko na siebie,budując cudowne napięcie.Dlaczego pozwoliłam na ten pocałunek?Ponieważ się zakochałam,on jest słodki i potrafi mnie zrozumieć,choć nie zna mnie,a ja jego,lecz jedno nas łączy,miłość do muzyki.
-wow-wyszeptał,jakby do siebie-chyba się zakochałem-powiedział cały czas patrząc mi w oczy
-ja chyba też-powiedziałam,a szereg białych zębów pojawił się na mojej twarzy-coś ci zdradzę-powiedziałam chichocząc
-co?-zapytał
-to był mój pierwszy pocałunek i naprawdę jest taki jaki  chciałam-zachichotałam
-pierwszy?Cieszę się,że to ja mogę być pierwszym,we wszystkim-powiedział,ponownie zbliżając się do moich ust i łącząc je ze sobą,jego delikatne wargi oderwały się od moich ust-a teraz był drugi-zachichotał.Teraz sobie myślę,czy on powiedział,że cieszy się,że będzie pierwszym we wszystkim?Co on miał na myśli?
-emm...muszę wracać,bo robi się ciemno-powiedziałam wstając z ławki,szatyn również wstał zatrzymując mnie
-dzień się jeszcze nie skończył-powiedział,trzymając mnie za rękę-zatańczmy-oświadczył,spojrzałam na niego sparaliżowana,czy on chce tańczyć w parku?-nie daj się prosić-powiedział podając mi dłoń
-okej-podałam mu dłoń-ale tak muzyki?-zapytałam,kiedy chłopak,objął mnie swoimi ramionami w tali,a ja założyłam ręce na ramionach
-poczuj ją w głowie,to się zwie wyobraźnią-powiedział szepcząc mi do ucha,zamknęłam oczy,wyobrażając sobie muzykę,przy której chciałabym zatańczyć.Zaczęliśmy się poruszać,jak nam wyobraźnia dawała znać,Justin pozwolił mi na obrót,więc tak zrobiłam,zaśmiałam się zatrzymując
-to jest zabawne,ale skąd ty wiesz,jak tańczyć,skoro mamy inną wyobraźnie?-zapytałam z ciekawości
-ty myślałaś o piosence ze snu,a ja też myślałem o niej-odpowiedział,a ja stanęłam jak wryta
-skąd wiesz o śnie i tej piosence?-zapytałam,ponieważ nikt o niej nie wiedział
-bo ona mi też się śniła,ty mi się śniłaś-oznajmił,podchodząc do mnie bliżej-nie potrafię o tobie nie myśleć,jesteś czymś wyjątkowym,czymś co powoduje na mojej twarzy uśmiech,nawet nie wiesz jak ciebie pragnę,nie tylko uczuciowo,ale także chcę cię chronić,chcę żebyś była przy mnie-wyznał,a mi brakowało słów by opisać,co teraz czuje
-Justin ja nie wiem,co mam powiedzieć-wyjąkałam
-dobrze wiesz,ale nie chcesz się przyznać do własnych uczuć,ale ja poczekam na dzień kiedy będziesz gotowa-powiedział,cały czas patrząc mi w oczy,był taki zdeterminowany-choć odprowadzę cię-powiedział podając mi dłoń,którą chwyciłam,nie chciałam nic mówić,bo sama nie wiedziałam co,ponieważ on mi wyznał uczucia,a ja spanikowałam.Kiedy doszliśmy do domu Kelly,gdzie teraz mieszkałam,stanęliśmy na przeciwko siebie,patrząc sobie w oczy
-dziękuje,za ten dzień,naprawdę dziękuje-powiedziałam przytulając go
-nie ma sprawy,zawsze do usług-zachichotał,oderwałam się od niego,dając mu całusa w policzek,po czym ruszyłam do domu,weszłam do środka,cała w motylach...ten dzień był najlepszy w moim życiu!
-wróciłaś,martwiłyśmy się,że nie wrócisz-odezwała się mama Kelly
-mamo!Ona się nie zgubi z Justinem,Aww!Jak wy uroczo wyglądaliście na dole-powiedziała opierając się o ścianę,podeszłam do niej uderzając ją w ramię
-zamknij się-krzyknęłam chichocząc i rumieniąc się
-oo!Ariana to ten sam chłopak,co wczoraj ciebie odprowadził?-zapytałam mama
-yep.Ale weźcie już przestańcie z tymi pytaniami-powiedziałam wchodząc po schodach,po czym weszłam do mojego pokoju kładąc się na łóżku,usłyszałam mój telefon,podeszłam do szuflady wyciągając go,zobaczyłam mnóstwo połączeń i wiadomości nieodebranych,oczywiście od mojej rodzinki,nagle zadzwonił,a ja postanowiłam odebrać
-halo?-zapytałam
-Ariana?-zapytała kobieta
-tak to ja,a pani to?-zapytałam
-mama.gdzie jesteś córeczko?-zapytała,a pojedyncze łzy spłynęły z moich oczów
-mamo,dlaczego się tak długo nie odzywałaś,tęskniłam za tobą-powiedziałam przez płacz
-przepraszam,ale nie miałam jak,tam gdzie pracuje nie mogłam dzwonić,a teraz jestem w Polsce,bo dostałam list od babci,że uciekłaś-wytłumaczyła
-uciekłam,bo nie miałam innego wyjścia,teraz gdzie jestem mam dom i rodzinę,która jest naprawdę kochana,babcia chciała mną dyrygować,zakazała mi śpiewać robić to co kocham,a także zabraniać mi spotykać się z przyjaciółmi,ty wiesz ile ja musiałam wycierpieć przez te lata?-zapytałam płacząc
-kochanie tak mi przykro,nie wiedziałam,powiedz gdzie jesteś,to sprowadzę cię do domu-poprosiła
-nie!-wrzasnęłam-nie chcę wracać,tutaj jest mój dom,to tutaj poznałam świat z innej strony z tej pięknej,szczerej,tu także poznałam co to jest miłość w rodzinie i wspólny szacunek,to tutaj poznałam mężczyznę,którego pokochałam,jak nigdy nikogo,proszę cię nie odbieraj mi tego-zawyłam,nie kontrolowałam się,ponieważ bardzo kocham mamę,ona zawsze mnie rozumiała,a kiedy wyjechała,straciłam ją i mojego tatę.Musiała wyjechać,wtedy kiedy najbardziej jej potrzebowałam,ale rozumiałam to,że ona chciała zarobić na nasze życie,obiecała,że pojedzie na 2lata,ale nie było jej 6lat
-kochanie,ale ja wróciłam,już nigdzie nie jadę,jeśli chcesz mogę przyjechać tam gdzie jesteś i zostanę tam z tobą-powiedziała,a promyk słońca zaświecił w mojej głowie
-naprawdę?-zapytałam,dalej nie wierząc
-tak kochanie-odpowiedziała
-jestem w Californii-powiedziałam
-co?-zapytała nie dowierzając-wyjechałaś na prawie koniec Świata żeby uciec od babci?-zapytała
-dokładnie-oznajmiłam
-przyjadę do ciebie,kiedy będę miała jakiś najbliższy lot,ale odezwę się w dniu przyjazdu-powiedziała.Tak bardzo tęskniłam za jej głosem,który zawsze doprowadzał mnie do płaczu,kiedy wszystko w sobie trzymałam,ona jest najlepszą kobietą,jaką w życiu spotkałam,na pewno dla niej było trudne,zostawienie dziecka na tyle lat,żebyśmy mieli wszystko pod dostatkiem
-dobrze,kocham cię mamo-powiedziałam ponownie płacząc,nienawidzę się żegnać !
-kocham cię córeczko,trzymaj się-powiedziała,a ja rozłączyłam się,rzuciłam telefon na łóżko,kładąc się na nim,chowając głowę w poduszkę,nagle ponownie mój telefon zadzwonił
-halo?-zapytałam
-które okno jest twoje?-zapytał,chyba Justin
-te z balkonem-odpowiedziałam,po czym rozłączyłam się,po chwili usłyszałam pukanie do okna balkonu,podeszłam ocierając łzy-co tutaj robisz?-zapytałam
-chciałem cię zobaczyć-powiedział uśmiechając się-płakałaś ?-zapytał,pokiwałam twierdząco głową-dlaczego?-zapytał
-bo rozmawiałam z moją mamą-odpowiedziałam
-i dlatego płaczesz?-zapytał nie dowierzając 
-tak,gdybyś usłyszał głos swojej mamy po 6latach,też byś nie płakał?-zapytałam,ale wtedy chyba go zgasiłam
-chyba tak-odpowiedział szeptem
-ale przyjedzie tu-odpowiedziałam-przyjechała do Polski,bo wróciła już,a mnie tam nie było-powiedziałam
-uciekłaś?-zapytał,a ja usiadłam na łóżku
-tak-odpowiedziałam krótko
-dlaczego?-zapytał,siadając obok mnie
-bo miałam dosyć,kiedy mój tata zmarł,musiałam zamieszkać u babci,a tam dopiero przeżyłam koszmar,zabraniała mi wszystkiego,a najbardziej muzyki,nie mogłam śpiewać,ani grać,a jak tylko chciałam śpiewać,chodziłam gdzieś daleko od domu i śpiewałam na ulicy,żeby ćwiczyć.Ale też zabraniała mi się spotykać z przyjaciółmi,nie miałam ich,bo nie mogłam wychodzić,ani nic-powiedziałam spokojnie,patrząc w jeden martwy punkt.chłopak przytulił mnie
-jesteś naprawdę silna-wyszeptał mi do ucha,wtuliłam się jeszcze mocniej w jego klatkę piersiową
-ty mi dałeś tą siłę-wyszeptałam
-ja?-zapytał
-tak-odpowiedziałam,odsuwając się od niego i patrząc mu w oczy-zawsze słuchałam twojej muzyki,która mnie z mocniała w trudnych chwilach-wytłumaczyłam
-cieszę się,że chociaż w połowie,mogłem ci pomóc-wyszeptał,całując mnie w czoło
-Justin,potrzebuje cię.Jak wtedy w parku mówiłeś,że czujesz coś do mnie,ja to samo czuję do ciebie,jesteś pierwszym w którym się zakochałam,przy którym czuję się szczęśliwa i kochana-powiedziałam patrząc mu w oczy,chłopak nic nie mówiąc,skradł mi pocałunek,szybko go odwzajemniłam,nasz pocałunek pogłębił się,szatyn przeniósł moje ciało,tak abym siedziała na nim okrakiem,lecz nasz usta nie odrywały się od siebie,lecz postanowiłam je oderwać,aby coś mu powiedzieć,przejechałam dłonią,po jego rysach twarzy,nie spuszczając wzroku z jego oczów-kocham cię-powiedziałam,wyznałam moje uczucia,powiedziałam słowo na "K"w końcu odważyłam się,na powiedzenie mu prawdy
-ja ciebie też kocham-wyznał-bądź tylko moja,bądź zawsze przy mnie,bądź moją dziewczyną,uszczęśliwmy się,kochajmy się-powiedział nie odrywając oczu ode mnie
-czy to jest pytanie?-zapytałam,chcąc wiedząc,co miał na myśli
-tak,Ariana zostaniesz moją dziewczyną?
____________________________________________________
Witajcie kochani :)
Jak wam się podoba,rozdział?
co myślicie,o ich uczuciach,czy nie są piękne.Aww!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

sobota, 7 grudnia 2013

Chapter seven-Tak właśnie chciałam,aby mój pierwszy pocałunek wyglądał

Rano obudziłam się wypoczęta i gotowa na nowy dzień,zwlekłam się z łóżka.Podeszłam do mojej szafki wyciągając z niej jakieś odpowiedni stój na dzisiaj,wybrałam coś wygodnego i ruszyłam do łazienki.Czego teraz potrzebowałam,to kąpieli.Weszłam pod prysznic,czując jak ciepłe krople wody opadają na moje ciało,co było bardzo relaksujące.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi łazienki,zakręciłam wodę.
-Ariana jesteś tam?-zapyta Kelly
-jestem,zaraz wyjdę!-krzyknęłam wychodząc z wanny,owinęłam moje ciało ręcznikiem,po czym wytarłam moje mokre ciało ręcznikiem.Po chwili mogłam ubrać na siebie świeżą bieliznę.Ubrałam ciuchy,które przygotowałam sobie STÓJ  .Po czym opuściłam łazienkę,gdy weszłam do pokoju na łóżku siedziała Kelly,czekając na mnie-Co chciałaś?-zapytałam bardzo spokojnie
-wiesz...-zaczęła myśleć,jak zacząć naszą rozmowę
-no mów-popędziłam ją
-chodzi o to,że ty i Bieber,jesteście razem?-zapytała z ciężkością,moje oczy powiększyły się do maksimum
-nienormalna jesteś!-walnęłam ją poduszką-ja i on.N I G D Y nie będziemy ze sobą-powiedziałam tłumacząc,po czym usiadłam obok niej
-ale on tak na ciebie patrzy-powiedziała,a po jej minie było widać,jak wracała do wczorajszego wieczoru
-jak?-zapytałam nagle,będąc ciekawa i to cholernie ciekawa
-z takim pożądaniem,jakby chciał być jak najbliżej ciebie-wytłumaczyła.Z pożądaniem?-pomyślałam,czyli on coś do mnie czuje?!WTF?-powinnaś się do niego zbliżyć-powiedziała chichocząc,po czym poczułam uderzenie w moje ramie
-jesteś stuknięta i to nieźle-powiedziałam wstając i wychodząc z pokoju
-ejj!-krzyknęła,a po chwili szła obok mnie,spojrzałam na nią pytająco-idziesz gdzieś?-zapytała,na co tylko przytaknęłam głową-gdzie?-zapytała
-do jakieś centrum,nie bój się sama sobie poradzę-powiedziałam,wiedząc,że zaraz będzie chciała jechać ze mną-po prostu,chciałabym dzisiaj być sama,muszę wszystko przemyśleć-wytłumaczyłam,po czym zeszłam na dół,zabrałam moją torbę i wyszłam.Było dzisiaj bardzo słonecznie jak zawsze.Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam przed siebie.Co chwile po głowie chodziły mi słowa chłopaka,które teraz mnie dobijały,bo zostawił mnie z tym wielkim problem,o którym nawet sobie nie zdawałam sprawy,jestem popierdolona!Kto by chciał być z taką pojebaną osobą,jaką ja jestem? NIKT,a teraz jeszcze chodziło o Justina,do którego coś poczułam.Właśnie coś...co to oznacza coś?Nie wiem,co czuję.Ja go nie znam,a on mnie.I jak tu można powiedzieć,że się zakochałam?a on we mnie,skoro nic o sobie nie wiemy,dosłownie nic.A ja nie wierzę w miłość o pierwszego wejrzenia!Po prostu jest to dla mnie nie realne.Nie ma takiego czegoś!Ale jednak coś we mnie chce się do niego zbliżyć,ale dlaczego.Nawet nie wiem,co to miłość,ponieważ nigdy się nie zakochałam,ani z nikim nie byłam.To co ja mogę wiedzieć o miłości?Nawet nie umiem się całować,uciekłam jak wariatka.To takie stresujące i zarazem dziwne.Ponieważ nigdy,żaden chłopak nie zwracał na mnie uwagi,może jak któryś chciał to go spławiałam.To dlaczego nie spławiłam Justina?Cholera,tyle pytań,a nawet nie potrafię na nie odpowiedzieć,skoro to są moje pytania do samej siebie.Masakra,jestem idiotką!
Nawet nie zdając sobie sprawy z tego,jak szybko doszłam do najbliższego centrum.Postanowiłam wejść do kawiarni.Podeszłam do kasy,aby coś zamówić
-witam,ślicznotko-powiedział jakiś głos,podniosłam spokojnie głowę i spojrzałam na chłopaka zza kasą
-hej-wydukałam leniwie
-czego sobie życzysz?-zapytał
-kawę z mlekiem-odpowiedziałam,po czym chłopak uśmiechnął się,a ja usiadłam przy stole.Nie wiem,czy zbliżać się do Justina,czy może zapomnieć o tym co teraz czuję,byłoby mi lepiej.Może go już nigdy nie zobaczę.Oby.Nagle do stoliku podszedł ten sam chłopak,kładąc filiżankę z kawą,przede mną-dziękuje-uśmiechnęłam się.Po czym chłopak odszedł z uśmiechem na twarzy.Podniosłam moją filiżankę,a pod nią zobaczyłam zwiniętą karteczkę.Nie chętnie chwyciłam ją i odczytałam co było w nie napisane

"Maleńka nazywam się Kevin,zostawiam ci mój numer :) 
Strasznie mi się podobasz,proszę zadzwoń"
Zgniotłam karteczkę w dłoni,po czym wstałam z miejsca idąc w stronę wyjścia,wyrzuciłam karteczkę do śmieci.Idiota!Jestem wściekła,nawet nie dopiłam mojej kawy,przez durnia,który mnie wnerwił.Co nie jest nowością w moim życiu,zawsze tak jest!Szłam jak torpeda,wściekła i smutna.Wściekła to już wiecie dlaczego,a smutna bo nie wiem,co czuję do Justina.Nie zwracając uwagi na nikogo,szłam przed siebie.Na cholerę tutaj w ogóle przychodziłam,chciałam wypić kawę i przemyśleć wszystko,ale już nigdzie nie ma świętego spokoju.Ugh!Nagle wpadłam na kogoś,podniosłam wzrok na chłopaka,którym był Justin.Świetnie-czujecie ten sarkazm? 
-przepraszam-wyszeptałam,jakby do siebie,ale chłopak dobrze to usłyszał
-nic się nie stało-powiedział uśmiechając się-co tutaj robisz?-zapytał,a ja tylko westchnęłam głośno-jesteś zła?-zapytał ponownie
-tak-odpowiedziałam krótko
-okej,to ja już wtedy pójdę,nie chcę cię denerwować moją osobą-powiedział szybko
-niee-przeciągnęłam,szatyn spojrzał na mnie-nie jestem zła na ciebie,tylko ugh! nie ważne-powiedziałam tłumacząc.Nie wiem,czemu,ale nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy,strasznie się denerwowałam przed nim i jąkałam
-masz coś w planach?-zapytał nagle,pokiwałam przecząco głową.Chłopak chwycił moją dłoń prowadząc za sobą
-umm...Justin-odezwałam się po chwili,szatyn spojrzał na mnie,a ja odwróciłam ponownie wzrok,nie chcąc patrzeć mu w oczy-gdzie mnie zabierasz?-zapytałam
-do mnie-odpowiedział,chichocząc.Okej,on zabiera mnie do siebie do domu.Jak ja dam radę nie patrzeć mu w oczy,przez ten czas.
Z szatynem,pojechaliśmy jego samochodem,a po 20 minutach byliśmy,pod wielkim domem.Omg!Ale chata,moje oczy powiększyły się maksymalnie,ale po chwili już mi przeszło.Justin chwycił moją dłoń,ponownie prowadząc mnie do jego mieszkania,otworzył drzwi i kazał mi przejść pierwszej.Gdy weszłam do środka,byłam pod wrażeniem.Nie ciągnąc dalej,weszliśmy do pokoju z sprzętem muzycznym,jeśli przed chwilą mówiłam,że byłam zaskoczona,to teraz jestem w cholerę zaskoczona.Podeszłam do pięknego pianina,siadając przed nim,po czym moje dłonie spoczywały na klawiszach.Nie wiem,jak opisać uczucie,kiedy mam zacząć grać.Moje serce wali,jak szalone,a dłonie nie wiedzą od czego zacząć.Po chwili,zagrałam melodię,którą kocham i która,zawsze siedzi w mojej głowie.W złych chwilach i też dobrych.Choć było,więcej tych złych.Gdy skończyłam,zauważyłam Justina,uważnie patrzącego na mnie.Wstałam i podeszłam do niego
-dziękuje-wyszeptałam
-pięknie grasz-również wyszeptał-masz talent-dopowiedział,po czym chłopak podszedł do pianina,siadając przed nim-podejdź-zawołał,nie zastanawiając się,podeszłam do niego-zaśpiewaj-powiedział,a ja przytaknęłam,zagrał tą melodię,którą grałam,nie dawno.Po czym zaczęłam śpiewać.Zamknęłam oczy,wczuwając się w słowa piosenki,po chwili usłyszałam jak Justin,kończy granie,otworzyłam moje powieki,patrząc mu prosto w oczy.Czego się najbardziej bałam.Po czułam iskry i dziwne ukłucie w brzuchu,które było przyjemne.Jego czekoladowe tęczówki,cały czas patrzały na mnie.Przejechałam wzrokiem,po jego pięknej twarzy,a najbardziej przykuły moją uwagę jego wypukłe różowane usta.Zagryzłam dolną wargę.Czego teraz chciałam,to poczuć jego usta na moich.Szatyn wstał i podszedł do mnie,bardzo blisko,dosłownie blisko,przez moment myślałam,że uduszę się.Chłopak,pchnął nas na ścianę,nasze oddechy były bardzo wyraźne,po czym jego usta zbliżały się do moich ust.Tak właśnie chciałam,żeby mój pierwszy pocałunek wyglądał,żebym to ja go pragnęła.Dzieliły nas już milimetry,gdy nagle usłyszeliśmy pukanie,a po chwili sylwetka dziewczyny,ukazała się naszym oczom.-NAPRAWDĘ TERAZ?!!-pomyślałam,w drzwiach z uchylonymi ustami (o) stała moja kuzynka w fartuszku.Spojrzałam na Justina i odsunęłam się od niego,jak najszybciej,czując,że zaraz spalę się ze wstydu.
-yy...przepraszam szefie,że przeszkadzam-odezwała się nie pewnie,Justin spojrzał na nią zmieszany
-nic się nie stało-odpowiedział nie pewnie.Moja kuzynka,podeszła do Justina,pytając go o różne rzeczy,które mnie nie interesowały,postanowiłam,przejść przez nich niezauważalnie i to mi się udało.Zbiegłam ze schodów,po czym otworzyłam drzwi wyjściowe i wyszłam z domu Justina.Co mogę powiedzieć?Tak uciekłam!Ale ze wstydu,dalej nie mogę uwierzyć,w to co się stało.Boże to była magia.Szłam chyba bardzo dziwnie,bo moje nogi plątały się,kiedy szłam.To co on zrobił,było wspaniałe.Nie wiedziałam,że są tacy chłopacy,którzy chcą cię uszczęśliwić,na każdy sposób,a Justin trafił w dziesiątkę.Weszłam do mojego ulubionego parku,który pokazała mi Kelly,usiadłam na ławce,która wydawała się dla mnie najbardziej piękna,ponieważ miała piękny widok na może,jak i spokój.Westchnęłam przypominając sobie,jak śpiewałam,właśnie tego najbardziej brakowało mi,odkąd tu jestem,MUZYKI.A Justin,jest jak muzyka,którą kocham,teraz nam moją odpowiedź.Zakochałam się w nim,ponieważ on jest,taki jak ja.Dla niego muzyka,też jest życiem,tak jak i dla mnie.Czujemy to samo.To jest chemia.A nasz prawie pocałunek,jeszcze bardziej mi to uświadomił.
-Jesteś Aniołem-wyszeptał mi do ucha,zachrypnięty głos,na co zadrżałam.Odwróciłam się w jego stronę,uśmiechając się do niego
-ja aniołem?-zapytałam,chichocząc-może aniołem,ale bez skrzydeł-zaśmiałam się,na co on również się zaśmiał
-dlaczego usiekłaś ?-zapytał
-wiesz,musiałam wszystko dokładnie przemyśleć i chyba już mi się to udało-odpowiedziałam
-mogę wiedzieć co?-zapytał ponownie,siadając obok mnie
-musiałam przemyśleć,słowa,które wczoraj mi powiedziałeś-odpowiedziałam,patrząc w jego oczy
-i jak?-zachichotał
-coś w tobie jest,co mnie do ciebie przyciąga-odpowiedziałam zgodnie z prawdą-ale nie znam cię,ani ty mnie-powiedziałam,na co chłopak tylko przytaknął głową
-dlatego,musimy się poznać-powiedział,po czym jego wargi,zbliżyły się do moich,po chwili poczułam delikatne musnięcie na moich ustach.Po czym,jego warga przejechała po mojej,a jego język prosił o dostęp,nie wahając się,pozwoliłam mu.Nasze języki,walczyły o dominację.Tak właśnie chciałam,aby mój pierwszy pocałunek wyglądał.Drżałam,a moje serce rosło niemiłosiernie z miłości,którą do niego czułam...
__________________________________________
Boże kochani,przepraszam,że dodaje ten rozdział tak późno,ale przez te wichury nie było prądu,a jak był to na parę minut.Dzisiaj,kiedy się już uspokoiło,mogłam skończyć ten rozdział,dzisiaj postaram się dodać do nowego opowiadanie

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 27 listopada 2013

ZAPRASZAM

ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE 
 http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
opowiadanie zwie się "Należysz do mnie" 
Głównymi bohaterami są Justin i Selena 

MOŻECIE RÓWNIEŻ ZOBACZYĆ ZWIASTUN DO NOWEGO OPOWIADANIA 

sobota, 23 listopada 2013

Chapter Six -nie możesz się wyrzec miłości,która już cię dopadła

-ale ja muszę iść-powiedziałam tłumacząc 
-jestem twoim chłopakiem i ci zakazuje!-powiedział rozkazująco 
-wcale nim nie jesteś!-powiedziałam stanowczo,szatyn zbliżył się do mnie i objął w tali.Przyciągając do siebie.Spojrzał mi w oczy,co zmusiło mnie do spojrzenia w jego,nagle moje serce przyspieszyło,a przez moje ciało przeszły dreszcze
-mogę to zmienić-powiedział,a w moim brzuchu czułam miliony motyli.Chłopak zaczął zbliżać się do moich ust,co mnie przeraziło,ponieważ NIGDY się nie całowałam,szybko wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam iść w kierunku wyjścia.Ale jestem głupia,boję się pierwszego pocałunku,nieee...jestem idiotką,on nie zrozumie mnie,szłam przez tłumy ludzi,aż w końcu znalazłam dziewczyny
-o w końcu jesteś-zaśmiały się
-tak jestem...-wzruszyłam ramionami-ale już idę-powiedziałam 
-dlaczego?coś się stało?-zapytała Kelly 
-niee...tylko źle się czuję-odpowiedziałam szybko
-ale samej cię nie puścimy-powiedziała 
-nie bój się zamówię taksówkę-uspokoiłam ją,ale nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali,szybko się odwróciłam i zobaczyłam Justina.Moje serce ponownie zaczęło coraz szybciej bić,cholera!Dlaczego,gdy on się pojawi zawsze tak czuję?! 
-ja ją zawiozę-odezwał się w kierunku dziewczyn,Kelly stała jak słup,ponieważ "kocha Justina" 
-szefie?co tutaj robisz?-zapytała moja kuzynka,która ucieszyła się na widok jej pracodawcy.Ale sądzę,że by się nie ucieszyła gdyby była trzeźwa.Szatyn zachichotał,na co również zachichotałam
-przyszedłem,ponieważ chciałem się oderwać od problemów-odpowiedział,Laura piskła jak wariatka,wybuchając płaczem 
-Ari..ana on gada jak ty,hahaha-zaśmiała się,prawie płacząc ze śmiechu.Momentalnie zaczerwieniłam się,gdy Laura powiedziała tą głupotę,zabiję ją! Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem-nie denerwuj się,tylko taka jest prawda,ty też zawsze tak mówiłaś....tyle,że śpiewałaś aby zapomnieć-powiedziała,a ja zezłoszczona wyszłam z klubu,szłam przed siebie,chociaż nie wiedziałam gdzie idę.Nie lubię jak ktoś mówi o mnie i to przy nim!Wiem,że Laura jest pijana i nie wie co gada,ale tego nie lubię.Szłam,gdy nagle białe ferrari zatrzymało się,a z niego wysiadł Justin
-Ariana,chodź zawiozę cię do domu-powiedział podchodząc do mnie 
-nie fatyguj się.Sama sobie poradzę-opowiedziałam idą dalej.Chłopak westchnął 
-proszę cię,bo coś ci się stanie-zatrzymał mnie,chwytając za dłoń 
-nie dotykaj mnie!-krzyknęłam,wyrywając moją dłoń z jego dłoni 
-co ja ci zrobiłem,że tak mnie nie lubisz?-zapytał,zatrzymując się.Również zatrzymałam się i głośno westchnęłam.Odwróciłam się w jego stronę,podchodząc do niego,chwyciłam jego dłonie 
-przepraszam,po prostu jestem wściekła na Laurę-wytłumaczyłam,na twarzy szatyna pojawił się szeroki uśmiech
-za co jesteś na nią zła?-zapytał 
-bo ja nie lubię jak ktoś mówi o mnie i...to przy tobie-odpowiedziałam nie pewnie
-przy mnie?...-westchnął,a ja dopiero teraz zorientowałam się co powiedziałam,czułam jak moja twarz się czerwieni--chodź-splątał nasze dłonie i otworzył drzwi swojego samochodu,usiadłam na miejscu pasażera,a Justin na miejscu kierowcy,po czym odpalił silnik 
-mam pytanie,dlaczego uciekłaś,kiedy chciałem cię pocałować?-zapytał.Boże...co ja mam mu odpowiedzieć,żeby znowu nie zrobić z siebie pośmiewiska.Westchnęłam.
-nigdy się nie całowałam-odpowiedziałam szczerze.Nagle chłopak się zatrzymał,przy domu Kelly
-nigdy?-zapytał parząc na mnie,przytaknęłam twierdząco-ale w końcu musi być ten pierwszy raz-zachichotał i zaczął zbliżać się do mnie,chcąc ponownie spróbować mnie pocałować,gdy jego twarz zbliżała się do mojej,szybko odsuwałam się ,do tyłu,gdy moja głowa uderzyła w szybę okna samochodowego,czułam,że nie ucieknę już od tego pocałunku.W środku krzyczałam ze szczęścia,ale miałam swoje zasady"nigdy się nie zakochać!"szybko odwróciłam twarz w inną stronę,a jego usta cmoknęły mój policzek-okej-odkaszlnął.Szybko otworzyłam drzwi samochodu i wyszłam z niego.Szatyn zrobił to samo,podszedł do mnie,a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć 
-dziękuję-podziękowałam 
-nie ma za co-odpowiedział,po czym swoją dłonią pieścił mój policzek
-nie-powiedziałam,odpychając jego dłoń 
-dlaczego tak się boisz?-zapytał 
-bo ja nie chcę!-odpowiedziałam 
-to nie to,że nie chcesz,tylko zakochałaś się we mnie,nie musisz się bać,bo ja w tobie też-powiedział,a ja oniemiałam.On jest zakochany we mnie?Ale ja się nie zakochałam!Albo może i tak,ale to nie jest,ważne,muszę to przerwać zanim się złamię 
-nie chcę się zakochać,nie tak planowałam-wyszeptałam
-nie możesz się wyrzec miłości,która już cię dopadła-powiedział,po czym ruszył do swojego samochodu-przemyśl to-jego samochód odjechał,a ja stałam jak słup.Co ja mam zrobić?!Czy ja się wyrzekam miłości,która mnie dopadła?Czyli ona mnie już dopadła,bo już za nim tęsknię...! Przejechałam dłońmi po moich włosach,czując mętlik w głowie.
Weszłam do domu,a już w drzwiach zostałam napadnięta przez mamę Kelly 
-nonono,Ariana co to za młodzieniec?-zapytała
-słucham?...a on to kolega-wyjaśniłam,po czy ruszyłam do mojego pokoju,jestem przybita tą całą sytuacją.Szybko przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka.Nie mogę uwierzyć w to co powiedział Justin....co chwile po głowie chodziły mi jego słowa"wyrzekasz się miłości,która już cię dopadła"czy tak miało wyglądać moje życie w Los Angeles?! Bo jeśli tak....to muszę zmierzyć się z moimi uczuciami do Justina.On jest pierwszym,którego pokochałam....
__________________________________________________
Przepraszam,że dopiero teraz dodaje,ale dzisiaj miałam malowanie 
i jutro też będę miała,ale jutro dodam do Forever with you Justin 
Proszę o komentarze :) 

KOMENTUJCIE!!!

środa, 13 listopada 2013

Chapter Five-Jestem twoim chłopakiem i ci zakazuje!

Podeszłam do Kelly,która stała zaniepokojona
-gdzie ty byłaś ?-spytała poddenerwowana,westchnęłam głośno
-byłam się przejść i spotkałam Justina,zagadał mnie...przepraszam-wytłumaczyłam
-co? znowu ?-spytała,widać było,że trochę ją to dziwiło
-yep.Znalazł mój notes i chciał mi go oddać-uśmiechnęłam się szeroko
-Aww!To takie słodkie-zapiszczała 
-uspokój się wariatko!Zrobił to z grzeczności-zachichotałam.Szczerze?to naprawdę było miłe z jego strony,przecież on jest gwiazdą i ma urwanie głowy,a on szukał mnie,bo chciał mi osobiście oddać notes.Chyba się zauroczyłam nim...NIE! to po prostu wdzięczność.Kelly cały czas nawijała o Justinie,ale jej nie słuchałam-ej!wiesz,że moja kuzynka pracuje u Justina-powiedziałam szybko przypominając sobie
-co?-spytała
-no mówił,że od niej wiedział gdzie można mnie znaleźć,no i przyszedł-zachichotałam 
-wiesz to takie romantyczne-zaśpiewała-Romeo i Julia.HaHa-obydwie wybuchłyśmy śmiechem
-dzisiaj idziemy na imprezkę do klubu Angeles,więc powiedziałam Justinowi,aby przekazał mojej kuzynce,żeby dzisiaj tam przyszła-opowiedziałam 
-kazałaś Justinowi przekazać twojej kuzynce,żeby przyszła na imprezkę,zamiast go też zaprosić?!-spytała z irytacja w głosie
-ups! ale mi wstyd!-krzyknęłam łapiąc się za głowę.Ludzie patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę-co się gapicie?!-spytałam poirytowana
-uspokój się! Stało się nic nie poradzimy na to-uspokoiła mnie.Ale i tak dalej jestem na siebie wściekła!

(oczami Justina) 
Nie sądziłem,że zdobycie jej numeru będzie taką pestką.Laura jej kuzynka jest dla mnie dojściem do Ariany.Klub Angeles!Tak jest!
Szybko wszedłem do mojego domu...
-Laura ?-zawołałem,nagle zgrabne ciało pojawiło się przede mną 
-tak Panie Bieber?-spytała 
-mów do mnie Justin-poprawiłem ją
-Dobrze Justin coś chcesz?-spytała z poprawnością w słowach,których od niej zażyczyłem 
-Masz dzisiaj wieczorem iść do Klubu Angeles,twoja kuzynka Ariana będzie tam czekać na ciebie-poinformowałem.Przejechałem dłonią po moich włosach,wzdychając 
-naprawdę? tak się cieszę,że ja znalazłeś-uśmiechnęła się,przytulając mnie
-mam jej numer,dała mi go,abym tobie go podał-powiedziałem wyciągając karteczkę z mojej kieszeni,na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech-ale...-westchnąłem 
-ale?-spytała 
-chcę też go mieć-oznajmiłem 
-okej,ale po co ci on?-spytała z powagą 
-wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?-spytałem,patrząc na nią kątem oka 
-raczej tak-odpowiedziała nieśmiało 
-w twojej kuzynce jest coś co mnie walnęło w serce-powiedziałem tłumacząc
-chcesz być z nią?spytała 
-nie wątpię-odpowiedziałem z pewnością.Dziewczyna wybuchła śmiechem-co w tym śmiesznego?-spytałem poirytowany 
-nic-odpowiedziała-ale ją nie kręcą chłopcy,ona jest Z A Z-powiedziała płacząc ze śmiechu 
-uspokój się,co to Z A Z?-spytałem
-zespół anty związkom-odpowiedziała 
-czyli ona nigdy się nie zakochała?-spytałem ponownie 
-NIGDY!ona ucieka od chłopaków,dziwne,że z tobą w ogóle rozmawiała-powiedziała tłumacząc 
-może dlatego,że coś do mnie czuje,ale nie chce tego do siebie przyjąć,bo to uczucie jest jeszcze słabe,dlatego nie odpuszczę dopóki mnie nie pokocha-powiedziałem pewnie 
-powodzenia-poklepała mnie po ramieniu-ja idę się szykować na imprezkę-powiedziała śpiewająco,po czym ruszyła do swojego pokoju.Nigdy się nie zakochałaś,ale nigdy nie mów nigdy,zakochasz się we mnie Ariano! 

(oczami Ariany) 
Usiadłam na łóżku i poczułam dziwne ukłucie w brzuchu,moje dłonie zaczęły się pocić jak i ciało,czułam,że zaraz oszaleję z tej duchoty,którą czuję w sobie
-a co byś zrobiła gdyby Justin przyszedł na tą imprezkę?-spytała przyjaciółka,która oglądała swoje odbicie w lustrze.Westchnęłam.
-co miałabym zrobić?nic,gdyby był to by był-odpowiedziałam szybko.Tak serio...to nie wiem co bym zrobiła...gdy teraz o nim myślę przechodzi po moim ciele przyjemny dreszczyk.Ale to nie zakochanie,bo ja nie zakochuje się!...ja....ja po postu darzę do niego dużą sympatię jako...przyjaciel! Dokładnie! Przyjaciel,taki dobry kumpel,który ma talent..piękny głos...piękne tęczówki i kuszące usta.gdgakjdgag o czym ja w ogóle myślę! 
-halo?-dłoń mojej przyjaciółki przeleciała przed moimi oczami
-tak?-spytałam ogarniając się 
-czy ty w ogóle mnie słuchasz? pytam się czy tak mogę iść ?-spytała,pokazując się,spojrzałam na nią,mierząc ją od góry do dołu 
-idealnie-odpowiedziałam z szerokim uśmiechem
-teraz ty-powiedziała pokazując na strój,który ona przygotowała,właśnie ona! przebrałam się w ciuchy,które miałam przygotowane,nałożyłam na twarz dosyć wyraźny makijaż i wyglądałam tak 
-świetnie,teraz możemy iść-powiedziała idąc w stronę wyjścia,zachichotałam
-Kelly nie czuję się zbyt komfortowo,może założę sukienkę?-spytałam czując się zbyt niepewnie 
-zamknij się,wyglądasz świetnie!-powiedziała ciągnąc mnie do swojego samochodu.Po 20 minutach dojechałyśmy na miejsce,już w samochodzie słyszałam muzykę dochodzącą z tego klubu,szybko wyszłam z auta idą w rytm muzyki,zobaczyłam postać dziewczyny,która mierzyła w moją stronę miała długie brązowe włosy i piękny uśmiech
-Ariana?-zawołała 
-Laura-krzyknęłam i podbiegłam do niej przytulając ją z całych sił
-wow!ale się zmieniłaś wyrosłaś od ostatniego czasu kiedy cię widziałam-powiedziała przyglądając mi się
-yep.kiedy wyjeżdżałaś miałam 14lat-zachichotałam
-kurwa jak ten czas leci-zaśmiała się,nagle do nas podeszła Kelly 
-Kelly poznaj moja kuzynkę Laurę,Laura poznaj Kelly moją przyjaciółkę-przedstawiłam je sobie,szybko się polubiły,bo idąc do środka klubu,gadały jak najęte,a ja czułam jak ktoś mnie obserwuje,oglądałam się na wszystkie boki,ale ulice były ciemne i nic nie było widać 
-co ci jest?-spytała Kelly
-nic...mam wrażenie,że ktoś mnie obserwuje-powiedziałam dalej się oglądając 
-przestań się tak denerwować nikt cię nie obserwuje,chodźmy się bawić-powiedziała chichocząc,dziewczyny przeszły przez drzwi wejściowe,a ja stanęłam przed nimi-okej,to tylko ci się wydaje-powiedziałam sama do siebie,nagle poczułam jak czyjeś dłonie obejmują moje biodra,nerwowo się odwróciłam i zobaczyłam jakiegoś pijanego kolesia
-hej maleńka,może pójdziesz ze mną do mojego samochodu i zabawimy się?-spytał pewnie z chytrym uśmieszkiem,szybko zdjęłam z siebie jego ohydne dłonie
-spierdalaj!-krzyknęłam odpychając go,mężczyzna przyciągnął mnie do siebie,tak,że czułam na moich usta jego oddech z którego czułam gorzałę-fuj!-zaczęłam się wyrywać-weź się odwal pijaku-zaczęłam go uderzać pięściami w klatkę piersiową,nagle poczułam jego dłoń,która kierowała się do mojej pupci-nie!-wrzasnęłam i kopnęłam kolanem jego członka,mężczyzna skulił się puszczając mnie z objęcia,szybko wbiegłam do środka,szukając dziewczyn byłam wystraszona,a jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć dziewczyn
-ej!-usłyszałam czyiś krzyk za mną,odwróciłam się i zobaczyłam tego faceta,zaczęłam usiekać jak nienormalna,strącając przed sobą tańczących ludzi,z moich oczów spływały łzy strachu,biegłam coraz szybciej,nagle z wielką siłą wpadłam na chłopaka
-ow! -usłyszałam jego stęk 
-prze-przepraszam,ale...-zatrzymałam się,bo zaczęłam płakać i nie mogłam wziąć porządnego oddechu,nagle chłopak się podniósł i nie mogłam uwierzyć,że to Justin...
-co ci się stało?-spytał,pocierając moje ramiona 
-ja...ja uciekałam przed tym typem-pokazałam na faceta,który biegł w naszą stronę
-cii...uspokój się,nic ci nie zrobi-powiedział obejmując mnie,nie wiem jak to możliwe,ale gdy byłam w jego ramionach poczułam się bezpieczna,nagle ktoś pociągnął mnie za rękę odciągając od uścisku Justina
-tu cie mam-powiedział trzymając mnie za nadgarstki,syknęłam z bólu
-zostaw ją!-krzyknął szatyn
-bo?-spytał 
-jak śmiesz dotykać moją dziewczynę byś się wstydził!-syknął szatyn.Co? ja jego dziewczyną? okej jeśli mnie to uratuje,mogę być jego dziewczyną
-ona jest twoją dziewczyną?-spytał pokazując na mnie
-a jeśliby nią nie była,to bym się tak denerwował ?
-przepraszam-powiedział puszczając mnie,szybko podbiegłam do Justina,wtulając się w jego klatkę piersiową,szatyn nic nie mówił,tylko głaskał mnie po plecach
-dziękuje-szepnęłam po chwili 
-nie ma za co-odpowiedział
-to ja będę już szła do dziewczyn-powiedziałam odsuwając się od niego,chłopak złapał mnie za dłoń
-nie puszczę cię!Bo jeśli coś ci się stanie,to sobie nie wybaczę-wytłumaczył 
-ale ja muszę iść-powiedziałam tłumacząc 
-jestem twoim chłopakiem i ci zakazuje!
___________________________________________________
 I mamy rozdział 5 :D uff tak się cieszę
proszę o komentarze :)
Komentujcie!!!
 

środa, 6 listopada 2013

Chapter Four-wiesz bardzo miłe powitanie

Przeszukałam prawie każdy zakątek mojego pokoju,ale notesu nie było,nagle do pokoju weszła Kelly
-hej,jak się spało?-spytała na powitanie.Zaczęłam szukać pod łóżkiem,lecz i tam go nie było
-hej-powiedziałam krótko-dobrze,widziałaś mój notes?-spytałam wstając z podłogi
-nie...nawet mi go nie pokazywałaś,zgubiłaś go?-spytała
-chyba zostawiłam w Polsce...zajebiście-rzekłam wzdychając
-co? miałaś mi pokazać twoje piosenki-powiedziała smutniejąc-trudno,nawet jeśli nie masz tego notesu,to i tak masz talent,powinnaś wziąć udział w xfactor albo w czymś innym,nie marnuj talentu-powiedziała tłumacząc
-Kelly dopiero co przyjechałam i szczerze to boję się występować przed ludźmi,tak dawno nie śpiewałam przy publice,że normalnie na samą myśl o tym chce mi się wymiotować-powiedziałam,robiąc grymas na twarzy
-och chyba sobie ze mnie żartujesz,nie mów,że jesteś tchórzem-powiedziała z odrobiną irytacji w głosie,przewróciłam teatralnie oczami
-przestań,na razie nie to mi w głowie-rzuciłam na nią morderczym wzrokiem-chce się za klimatyzować i poznać ludzi-rzekłam
-wiem przepraszam....a co do ludzi to poznasz moich przyjaciół,czekali na ciebie od kiedy im o tobie opowiedziałam-zaśmiała się-dzisiaj pozwiedzamy,a wieczorem na imprezkę do zajebistego klubu-zachichotała-chyba umiesz tańczyć?-spytała już poważniej
-taak lubię tańczyć-zaśmiałam się
-to chodź zjemy śniadanie i wychodzimy pozwiedzać-powiedziała ciągnąc mnie za rękę,do kuchni

~~~~~~~~~~~~~
Gdy zjadłyśmy śniadanie,szybko pobiegłam do mojego pokoju po torbę.Szybko chwyciłam ją i założyłam na ramię,po czym zbiegłam ze schodów,a przy drzwiach wyjściowych czekała Kelly 
-możemy już iść-rzekłam,rzucając jej szeroki uśmiech,wyszłyśmy z domu,kierując się do samochodu przyjaciółki.Zajęłam miejsce pasażera,a Kelly usiadła na miejscu kierowcy,po chwili odpaliła silnik i odjechałyśmy.Jechałyśmy w zupełnej ciszy,co chwile wyglądałam zza okno,przyglądając się widoką,byłam pod wrażeniem,ponieważ tutaj jest zupełnie inaczej niż w Polsce.Zakochałam się w Los Angeles.Po chwili zauważyłam jak moje przyjaciółka parkuje,co mnie ucieszyło,lubię jazdę samochodową,ale piechotą możesz więcej zobaczyć
-no to jesteśmy-zachichotała wychodząc z samochodu,zrobiłam to samo co ona,obydwie stanęłyśmy obok siebie,a przyjemny wiatr powiewał na moją twarz,co wywołało na moim ciele przyjemny dreżczyk 
-więc gdzie idziemy ?-spytałam unosząc zabawnie brwiami,na co Kelly wybuchła śmiechem 
-do parku przeznaczenia-rzekła próbując się uspokoić 
-parku przeznaczenia?-spytałam 
-yep.-dziewczyna ruszyła wymijając mnie,szybko podbiegłam do niej-park przeznaczenia jest dla zakochanych,podobno to tam znajduje się swoją drugą połówkę-powiedziała z głową w chmurach.Hahaha drugą połówkę? to jakiś żart
-a co znalazłaś ją tam?-spytałam chichocząc 
-nie...ale kiedyś znajdę,dlatego przychodzę tutaj raz w tygodniu,aby znaleźć ją-powiedziała rozmarzona
-hahah,ty tylko o chłopakach-zaśmiałam się
-no co?powinnaś sama zainteresować się chłopcami-powiedziała tłumacząc,przewróciłam teatralnie oczami
-nie to mi w głowie,a po za tym jak dobrze wiesz,to jestem przeciwko związką-powiedziałam tłumacząc
-jasne,miłość sama przychodzi czy jej chcemy czy też nie-wykrzyczała mi do ucha
-dobra,lepiej chodźmy,bo zwariuję przez twoje gadanie-powiedziałam,po czym przeszłyśmy przez bramę.Byłam zachwycona,ten park naprawdę jest piękny inny,szybko zaczęłam obserwować przyrodę i rzeźby,które mnie zainteresowały
-Ariana,ja zaraz wracam,tylko pójdę do sklepiku po jakieś napoje-powiedziała i pobiegła w stronę,gdzie znajdował się sklepik.Zaczęłam iść dalej oddalając się od poprzedniego miejsca.Uśmiech nie schodził mi z twarzy,zatrzymałam się myśląc nad słowami,które mogłyby określić to miejsce,ale byłam tak podekscytowana,że nie potrafiłam ogarnąć mojej głowy.Wiatr powiewał moje długie włosy,oraz białą skukienkę,której dół roznosił się niczym fala.Nagle poczułam,coś co mnie niepokoiło,nie wiem czy przypadkiem oszalałam,ale wydaje mi się,że ktoś mnie obserwuje.Zaczęłam rozglądać się dookoła,ale nic nie widziałam prócz drzew,usłyszałam sygnał wiadomości dochodzący z mojej torebki,szybko zaczęłam przeszukiwać torbę w poszukiwaniu mojego telefonu,zobaczyłam 150 połączeń nieodebranych 100sms,od babci,cioci i wujka,postanowiłam odczytać jednego sms,wahałam się,nacisnęłam na przycisk odczytaj

"Już nie żyjesz i tak cię znajdziemy gówniaro!"
Zatrzymałam moją dłoń przy ustach,przełykając powoli ślinę,zaczęłam niekontrolowanie płakać.Oni mnie znajdą i zabiorą! Boję się !Chcę już spokoju nie chcę cierpieć!Nagle czyjeś dłonie zakryły moje oczy
-kto to?-spytałam czując się trochę niepewnie
-zgadnij- usłyszałam męski głos.To chłopak,którego nie znam,więc dlaczego mnie zaczepia?! 
-nie wiem,proszę cię powiedz,bo znaczynam się denerwować-powiedziałam,a mój oddech był nie spokojny 
-uspokój się,to ja-powiedział odkrywając mi oczy,szybko się odwróciłam wpadając dosłownie na jego klatkę piersiową,powodując dużą bliskość styknięcia naszych ust,a nasze oczy były wpatrzone w siebie.Nagle moje ciało przeszedł dreższcz....bardzo przyjemny dreszcz,na co lekko zadrżałam,a brzuchu czułam mrówienie,przypominając mi mój dzisiejszy sen,w którym był on i...i było tak cudownie...
-to ty Justin-powiedziałam odsuwając się od niego,co było dla mnie najlepszym rozwiązaniem uniknięcia tych przyjemnych dreszczy
-wiesz bardzo miłe powitanie-oboje zaśmialiśmy się 
-przepraszam,po prostu zaskoczyłeś mnie-wytłumaczyłam,a na jego ustach pojawił się szereg białych zębów 
-przepraszam,ale chciałem ciebie zobaczyć-wytłumaczył.Co?O-on chciał mnie zobaczyć?
-słucham?-spytałam zszokowana 
-chciałem ci oddać twój notes,bo go znalazłem,na lotnisku-powiedział podając mi go ręki,prawie piskłam z radości
-wszędzie go szukałam...dziękuje-powiedziałam,uśmiechając się od ucha do ucha,po czym go przytuliłam w ramach podzięki
-nie ma za co-oznajmił-masz piękny uśmiech-powiedział,na co się trochę zarumieniłam.Ja się czerwienię? i to przy chłopaku! 
-przestań-powiedziałam odwracając się do niego tyłem,ponieważ nie chciałam,aby zobaczył mojej czerwonej twarzy
-okej już nie będę-oznajmił,szybko odwróciłam się z powrotem w jego stronę-ale nic nie poradzę,że jesteś taka piękna-powiedział głasząc mój policzek,szybko odtrąciłam dłonią jego dłoń
-miałeś przestać-rzekłam z poważnym wyrazem twarzy -skąd wiedziałeś,że tutaj będę?-spytałam 
-od twojej kuzynki Laury,która pracuje u mnie-odpowiedział,na co zrobiłam gigantyczne oczy 
-Laura tutaj jest?-spytałam podekscytowana 
-yep 
-mam do ciebie prośbę,dałbyś jej mój numer telefonu?-spytałam,a na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech 
-pewnie-odpowiedział 
-powiedz jej,żeby przyjechała do Kubu Angeles,okej?-spytałam,pisząc mu na kartce mój  numer
-okej,ale po co?-spytał 
-umm...dzisiaj tam idę na imprezę i niech przyjdzie-rzekłam tłumacząc,chłopak przytaknął-okej ja lecę...pa-powiedziałam przytulając go na pożegnanie i ruszyłam w stronę gdzie czekała na pewno Kelly 
_________________________________________________
I mamy 4 rozdział :D 
jak wam się podobało spotkanie Justina i Ariany? 

proszę o komentarze :D 

KOMENTUJCIE!!!  

niedziela, 3 listopada 2013

Chapter Three-Ariana,jakiś głos powiedział z góry

-czegoś ci nie powiedziałam...spotkałam dzisiaj Justina Biebera- westchnęłam
-co?-spytała zszokowana.Wiedziałam,że szaleje za Justinem B,więc nie dziwiłam się jej reakcją-dlaczego mi nie powiedziałaś?-spytała,patrząc na mnie 
-sama nie wiem...nie to,że nie chciałam tobie powiedzieć,ale to spotkanie wywarło na mnie wielkie wrażenie-powiedziałam tłumacząc.Dlaczego myślę cały czas o nim? Samej siebie nie rozumiem
-aaaa! opowiadaj !-krzyczała podniecona,przewróciłam teatralnie oczami,ponieważ irytowały mnie takie krzyki z powodu chłopaków i gwiazd 
-okej,ale tak się nie wydzieraj-rzekłam,dziewczyna przytaknęła i czekała,aż zacznę mówi-więc,szłam w to miejsce gdzie miałyśmy się spotkać,ale ciężko było mi się przedostać przez tłum ludzi i jakiś facet przetrącił mnie i Justin wpadł na mnie-powiedziałam opowiadając całe zdarzenie,Kelly chichotała z ucha do ucha-pomógł mi i rozmawialiśmy przez chwilę-dokończyłam 
-nie wierze! o czym?-spytała ciekawa
-podziękowałam mu i przedstawiłam,ale najlepsze jest to,że ja nie wiedziałam,że to on-powiedziałam wybuchając płaczem 
-jesteś nienormalna-rzekła pękając ze śmiechu 
-później rozmawialiśmy o miłości i powiedziałam mu jak spostrzegam mężczyzn,a potem obraziłam go-powiedziałam zaciskując powieki 
-że co?-wstała z otwartymi ustami 
-to co słyszysz,powiedziałam mu,że go nie kocham tylko jego muzykę,ale to chyba nie jest obraźliwe?bo czuję się z tym źle-powiedziałam z poczuciem winy 
-sądzę,że zrozumiał cię,ale i tak powinnaś trzymać ten jęzor za zębami-powiedziała
-to się nazywa własnym zdaniem-zachichotałam 
-okej...ale nie sądzisz Justin jest cudownym człowiekiem,potrafi każdego zrozumieć-powiedziała,a jej głowa była w chmurach.O to przypadek dla którego unikam zakochań
-dobra,kładę się-powiedziałam wchodząc pod kołdrę 
-dobranoc-powiedziała szepcząc i gasząc światło,po czym wyszła.Zamknęłam oczy i usnęłam z uśmiechem na twarzy

*SEN*
Piękna restauracja,schodzę ja po pięknych długich schodach.Ubraną mam na sobie złotą suknie.Schodzę jak księżniczka,a na dole widzę mojego księcia o pięknych czekoladowych tęczówkach,jego szereg białych zębów skierowany jest na mnie,nie widziałam jego twarzy,ale czułam,że mogę mu ufać.Odwzajemniam uśmiech,podchodząc do niego,podaje mi swoją dłoń,chwytam ją...nic nie mówi,tylko patrzy i obserwuje,na co lekko czerwienię się na twarzy.Jego usta otwierają się i słyszę jego anielski głos,który urzeka moje serce
 
Z gwiazd nie umiem czytać,
I księżyca nie zniżę,
Nie jestem niebem, ani słońcem...
Jestem tylko sobą.


Te słowa,po prostu zmiękły moje serce,a piękna słowa i muzyka,dodawały mi sił,postanawiam również zaśpiewać 

Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci.
W twoich oczach mogę zobaczyć
Co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić


Spojrzeliśmy sobie w oczy,a moim oczom ukazał się Justin Bieber 

Obudziłam się cała mokra,głośno oddychając -co to było?-spytałam sama siebie

(oczami Justina)
*Sen*
Piękna dziewczyna w złotej sukni schodziła po schodach,jej chód był przepełniony gracją,co dodawało jej uroku,ciemne tęczówki skierowane były w moim kierunku...nic nie mówiłem,gdy zbliżyła się do mnie podałem jej dłoń.Dziewczyna chwyciła moją dłoń,a ja zacząłem śpiewać,choć nie widziałem jej twarzy,wiedziałem,że znam ją od zawsze...

Z gwiazd nie umiem czytać,
I księżyca nie zniżę,
Nie jestem niebem, ani słońcem...
Jestem tylko sobą.


Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła,a po chwili usłyszałem jej głos,był taki słodki,a zarazem silny 

Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci.
W twoich oczach mogę zobaczyć
Co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić


Nasze oczy się spotkały i nagle zobaczyłem jej twarz....nie mogłem uwierzyć,widziałem tą dziewczynę,na lotnisku...Ariana,jakiś głos powiedział z góry

Obudziłem się cały mokry,głośno oddychając-co to było?-spytałem samego siebie,szybko pobiegłem do łazienki.Przemyłem twarz zimną wodą i spojrzałem w moje odbicie-dlaczego ta dziewczyna mi się śniła? ona była...taka piękna...inna.Znajdę ją,chociaż nawet nie wiem,gdzie ją znaleźć.Znalazłem tylko jakiś notesik jak wpadliśmy na siebie,nie to,że chciałem go ukraść,ale mam pretekst,aby ją spotkać.Nie zaglądałem do niego,ale chyba jednak to zrobię,szybko poszedłem do mojej sypialni i chwyciłem notesik,który leżał na półce.Chwyciłem go,siadając na łóżku.Otworzyłem go,należał do Ariany Grande.Oblizałem moje wargi i postanowiłem przejść na inną stronę.Próbowałem się doczytać,ale w ogóle nic z tego nie rozumiałem,to jakiś inny język
-Laura-zawołałem moją służącą,drobna dziewczyna szybkim krokiem dostała się do mojej sypialni 
-tak panie Bieber?-spytała grzecznie
-umm...znasz ten język?-spytałem pokazując notatkę,której nie mogłem oddczytać,dziewczyna zachichotała 
-oczywiście,że znam-zaśmiała się lekko 
-jaki to język?-spytałem grzecznie 
-Polski-odpowiedziała.Zrobiłem wielkie oczy-znam ten język,ponieważ sama jestem polką-zachichotała 
-jesteś z Polski-zachichotałem-przeczytasz mi to co jest tutaj napisane?-spytałem grzecznie,dziewczyna chwyciła notesik,sprawdzając do kogo należy,jej źrenice się powiększyły,jakby zobaczyła ducha
-nie mogę...-rzekła łamiąco
-dlaczego?-spytałem nie rozumiejąc jej zachowania 
-bo ja znam tą dziewczynę i ona by mnie zabiła jeślibym ci to przeczytała-powiedziała tłumacząc.Ona ją zna...już się świetnie składa,będzie lepszy dostęp do tej dziewczyny.Ale dlaczego ona ją zabije jeśli mi to przeczyta?-wybacz nie mogę 
-a co to w ogóle jest napisane?-spytałem,chciałem wiedzieć co ona tam pisze
-to są piosenki,które ona pisze-rzekła patrząc na tytuł
-serio? ona pisze piosenki?-spytałem,a moja ciekawość o tej dziewczynie,stała się jeszcze ciekawsza 
-tak...ona śpiewa,chociaż mówiłam jej,żeby przestała bo to ją zniszczy,ale widać,że uciekła z Polski-powiedziała,a mnie lekko zszokowała,wiem,że śpiewa,bo słyszałem jej piękny głos we śnie,ale dlaczego ją zniczy muzyka? a na dodatek uciekła z kraju.Co musiało ją zmusić do ucieczki?
-skąd ją znasz?-spytałem,dziewczyna westchnęła 
-ona jest moją kuzynką-powiedziała,uchyliłem lekko usta z wrażenia
-co?
-ja jako jedyna byłam za nią i ją wspierałam w Polsce,ale w końcu i ja nie wytrzymałam,przyjechałam tutaj...na pewno było jej ciężko-powiedziała,a myślami wracała do wspomnień
-ale dlaczego uciekłyście?-spytałem nie rozumiąc nic z tego co mówiła 
-ponieważ nie było tam miejsca dla takich idiotek jak my...ja uciekłam dla świętego spokoju,a Ariana na pewno zrobiła to z tego samego powodu...sam się jej spytaj-powiedziała tłumacząc
-rozumiem,ale nie wiem gdzie ją znaleźć-powiedziałem lekko zdołowany 
-umm...znam ją jak własną kieszeń,ta dziewczyna jest przepełniona życiem i pięknem.Kocha przebywać w pięknych miejscach...może spotkasz ją w parku przeznaczenia-oznajmiła,a gdy opowiadała o niej,ta dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej mnie interesować.Kocham dziewczyny,które kochają życie.
-proszę cię,przeczytaj mi chociaż kawałek jej piosenki-poprosiłem grzecznie
-no dobrze,ale nie mów jej-powiedziała z groźną miną,przytaknąłem,a dziewczyna zaczęła czytać-budzę się ponownie,W moim świecie,Taka jaka jestem,I nie zatrzymam się,A ni na sekundę,Moje przeznaczenie jest dzisiaj.-przeczytała,a mnie zmórowało.Ona pisze tak pięknie,że normalnie czuję to co ona czuła kiedy to pisała
-wow-powiedziałem pełen podziwu-ma talent-oznajmiłem-muszę ją znaleźć
(oczami Ariany)
Mój sen był piękny,ale potem przerażający.Nie wiem co o nim myśleć.Gotowa,zaczęłam szukać w mojej torbie,mojego notesiku z piosenkami,zaczęłam panikować i szukać go wszędzie,gdzie tylko mogłam,po jakieś godzinie odpuściłam-nie ma go-powiedziałam,prawie kipiąc ze złości
-gdzie jest ten notes,miałam w nim tyle zapisane...muszę go znaleźć
_______________________________________________
HEj WsZystkim :) 
NIE wiEM,jak wam się podoba to opowiadanie
ale będę go pisała,tak długo,aż skończę jego historię 
PRoszę o Komentarze :) 

KOMENTUJCIE!!! 

wtorek, 29 października 2013

Chapter Two-Spotkałam Justina Biebera!

Obudził mnie głos dochodzący z głośników w samolocie.Po chwili przebudziłam się i rozciągnęłam ręce wyciągając je w górę i lekko wzdychając.Dopiero teraz zorientowałam się,że jestem w samolocie i że udało mi się uciec.Dzisiaj obchodzę 18 urodziny,chociaż wiem,że jestem sama to jestem szczęśliwa z tych urodzin,bo jestem wolna.Słowo "WOLNA" przyprawiało mnie o gęsią skórkę,ale nie ze strachu,lecz szczęścia.Nie wiem dlaczego,ale czuję,że w Californii czeka mnie coś wyjątkowego,coś co da mi szczęście,boję się,ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje.
-Proszę o zapięcie pasów-usłyszałam głos z głośnika,jak nakazali zapięłam pas,a zza okna widziałam piękne widoki.Szczerze?to był mój pierwszy lot samolotem,gorzej go sobie wyobrażałam.Po iluś minutach wylądowaliśmy,wyszłam z samoloty,zaczerpując powierzta,a na mojej twarzy pojawił się szereg białych zębów.Szybko ruszyłam w miejsce gdzie miała na mnie czekać Kelly,ciężko było mi się przedostać gdzie kolwiek,ponieważ było dużo ludzi,którzy śpieszyli się i nie patrząc na nikogo,po prostu ich spychali,próbowałam się odnaleźć,lecz było to dla mnie nowością,nie byłam przyzwyczajona do takich tłumów.Widziałam tutaj dość rozpoznawanych ludzi z telewizji i internetu.Gdy szłam jak najszybciej mogłam,jakiś mężczyzna wpadł na mnie popychając mnie na jakąś inną osobę,upadłam na podłogę,a nade mną jakiś chłopak,który próbował nie zgnieść mnie swoim ciałem,nasze oczy się spotkały,a na moich  ustach czułam jego nie równy oddech,przypominał mi kogoś,jego oczy już gdzieś widziałam.Miał czekoladowe tęczówki.Po chwili chłopak podniósł się i podał mi swoją dłoń,chwyciłam jego dłoń,a po chwili stałam już na moich nogach
-dziękuje-powiedziałam grzecznie,otrzepując swoje ubranie
-nie ma sprawy-powiedział z uśmiechem,co odwazjemniłam 
-Ariana jestem,a ty?-spytałam
-ty nie wiesz?-spytał ze zdziwieniem
-kogoś mi przypominasz,ale nie wiem kogo,czekaj pomyślę-powiedziałam myśląc,przyjrzałam się mu uważnie i trafiłam w dziesiątkę-Justina Biebera-powiedziałam szybko wskazując na niego palcem wskazującym,przytaknął głową-lubisz go?-spytałam śmiało
-pewnie lubię gościa-powiedział chichocząc-a ty go lubisz?-spytał 
-pewnie,kocham jego piosenki są piękne-powiedziałam,a w środku przypominałam sobie słowa mojej ukochanej piosenki Justina,As long As you Love me 
-a kochasz go?-spytał ponownie
-nie-odpowiedziałam krótko i zwięźle,ten zrobił wielkie oczy,co mnie lekko zdziwiło 
-nie?przecież go lubisz-powiedział 
-powiedziałam,że lubię i też szanuję za to jakim jest człowiekiem,ale go nie kocham...słowo kocham to jest zbyt wielkim słowem,aby określić artystę,jedyne co kocham to jego piosenki-powiedziałam tłumacząc-nie jestem jakąś zbzikowaną fanką,która szaleje za nim i jego wyglądem.Szczerze to on mi się nie podoba-powiedziałam,a chłopak słuchał uważnie 
-czyli on jest brzydki?-spytał 
-nie jest brzydki,tylko...-przeciągnęłam 
-tylko...-również przeciągnął próbując mnie naśladować,co mu wychodziło 
-nie lubię chłopaków,jestem przeciwko zwiąską i miłością -powiedziałam oświadczając mu mój pogląd na ten temat,czemu ja mu to mówię ? oszalałam 
-rozumiem-odrzekł-nigdy się nie zakochałaś i dlatego na to tak patrzysz-oznajmił
-wcale,że nie...a może tak,unikam takich typu sprawy,nie rozumiesz miłość boli,a ja nie chcę cierpieć-powiedziałam szczrze
-jeśli będziesz się bała miłości,nigdy nie ruszysz dalej niż będziesz tego od siebie oczekiwała-powiedział tłumacząc,ale co on wie,ja nie chcę!-uwierz mi,że się zakochasz,jesteś piękna i miła oraz szczera,widać to po rozmowie z tobą-zachichotał,lekko się zarumieniłam,czego nigdy dotąd nie robiłam.Chłopak swoim wzrokiem zmierzył mnie od stóp do głów,oblizując swoje usta,co wyglądało strasznie seksownie.Co ja gadam!
-powiesz mi jak się w końcu nazywasz?-spytałam ciekawa,a chłopak się zaśmiał 
-Justin Bieber-wyszeptał mi do ucha,na co zadrżałam,a moje źrenice powiększały się,po czy odszedł,a ja stałam jak słup.Cały czas rozmawiałam z Justinem Bieberem,mówiąc mu,że nie jest atrakcyjny i w ogóle.Maskara,ale mi wstyd,naprawdę powinnam trzymać język za zębami,szybko się otrząsnęłam.Byłam na siebie wściekła,jak mogłam się tak upokorzyć!Szybko ruszyłam w stronę,gdzie byłam umówiona z Kelly,gdy ją zobaczyłam pobiegłam do niej,przytulając ją z całych sił,piszczałyśmy i płakałyśmy,tak wkółko,ludzie patrzeli na nas,jak na jakieś wariatki,ale nas to w ogóle nie obchodziło 
-w końcu możemy się zobaczyć-rzekła ocierając swoje łzy 
-nawet nie wiesz jak się cieszę,że tu jestem.Dziękuję ci-powiedziałam ponownie ją przytulając 
-mam ci tyle do opowiedzenia i pokazania-zaśmiała się odrywając się z mojego uścisku
-ja również-odpowiedziałam z uśmiechem
-a no właśnie,Wszystkiego Najlepszego!-powiedziała śpiewająco
-dziękuje
-w domu,czeka moja mama,bardzo chce cię poznać-powiedziała,a ja chwyciłam moje torby i obydwie ruszyłyśmy do wyjścia 
-przecież,że musimy się poznać,w końcu będziemy mieszkały pod jednym dachem-zaśmiałyśmy się prawie równocześnie 
-hahah cóż prawda,jak coś uprzedzam,moja mama jest zatroskana i jeśli powie,że jesteś jej córką,to mam nadzieję,że cię nie obrazi-powiedziała patrząc na mnie kątem oka 
-nie.To bardzo miłe-rzekłam.Bardzo się cieszę,że mama Kelly jest tak do mnie nastawiona 
-to świetnie,będziemy jak siostry.Wspólne życie,przyjaciele no i oczywiście imprezki i chłopcy-powiedziała podniecona
-serio?chłopcy,wiesz,że nie przypadam za związkami-powiedziałam kwasząc się na twarzy 
-hej,ale przecież to nie musi być związek tylko przyjaźń-oznajmiła
-przyjaciele,to mi pasuje-zaśmiałam się.Wsiadłyśmy do samochodu Kelly i ruszyliśmy do jej domu.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Kelly mieszkała w pięknym domu,był wielki,miał piękny ogród,a za domem basen.Moje usta były rozchylone ze zdziwienia
-przyzwyczaisz się-powiedziała ciemnowłosa,która otworzyła dom,przepraszam,jeśli powiedziałam,że dom jest piękny,ale w środku był jeszcze piękniejszy
-wow!Ale piękny dom,niee wszystko-powiedziałam pełna podziwu 
-Sto lat,Sto lat niech żyje,żyje nam...-zaśpiewała kobieta,która wyszła zza rogu,a w ręku trzymała tort.Zgadując była to mama Kelly,miała piękną sylwetkę,długie ciemne włosy,podeszła do mnie z tortem-pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki-oznajmiła,zrobiłam jak mówiła,pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki-Wszystkiego najlepszego-powiedziała rzucając mi się na szyję 
-dziękuję,miło panią poznać-powiedziałam podając jej dłoń 
-od teraz mów do mnie mamo,bo będę traktowała cię jak własną córkę,Kelly mówiła mi wiele o tobie i twoim życiu,musiałaś przejść przez piekło,ale tutaj jesteś już bezpieczna-powiedziała,pieszcząc mój policzek 
-dziękuję,to bardzo miłe-powiedziałam,a w oczach,zbierała się słona substancja.To naprawdę piękne,boję się,że to jest sen,ale jestem szczęśliwa,mam nową rodzinę.Rozmawiałam z Kelly i jej mamą o mojej podróży,gdy robiło się coraz ciemniej postanowiłyśmy z Kelly iść do mojego noego pokoju rozpakować mnie.Ucałowałam moją nową mamę i z Kelly pobiegłyśmy do góry
-sorki za mamę,ale ona taka już jest-powiedziała,gdy weszłyśmy do pokoju 
-niee...jest cudowna-powiedziałam czule
-w końcu jesteśmy siostrami!-krzyknęła i obydwie rzuciłyśmy się na łóżko,skacząc po nim jak pięciolatki,gdy zmęczyłyśmy się tym skakaniem padłyśmy na łóżko plackiem.Zaczęłam myśleć o spotkaniu Justina.Był taki miły i uprzejmy,ale najbardziej zapamiętałam jego oczy i usta,które prześwitywały mi w głowie.Westchnęłam głośno 
-co jest?-spytała dziewczyna,patrząc na mnie kątem oka 
-nic-odpowiedziałam szybko 
-widzę,że coś cię gryzie...powiedz mi-powiedziała siadając obok mnie 
-czegoś ci nie powiedziałam...spotkałam dzisiaj Justina Biebera
__________________________________________
I JAK WAM SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ?
I JAK WASZYM ZDANIEM PODOBA SIĘ TO OPOWIADANIE ?
Proszę o komentarze :) 


KOMENTUJCIE !!

czwartek, 24 października 2013

Chapter One-Wszystkiego najlepszego Ariana!

Siedziałam na parapecie,opierając głowę o ścianę,moja twarz skierowana była w szybę,za którą widziałam biały krajobraz.Tak była zima,a ja tak jej nie lubię.Cóż jest wiele powodów,abym jej nie lubiła,np.noszenie kozaków,które ciężko zakładać,rękawiczki,czapkę i kurtkę,która sama w sobie była ciężarem przy poruszaniu się,przez co czułam się niekomfortowo.No i najgorszy dzień w roku to Wigilia,kiedy cała rodzinka zbiera się u nas i rozmawia o głupotach,a na koniec,kłócą się o byle gówno.Teraz jest styczeń więc po Wigilii.We wigilię moja ciocia i wujek pokłócili się o to,że moja ciotka to ćpunka,ale mi nowość.Nie raz nie dwa widziałam jak coś chowała przede mną,ale nie zwracałam na to w ogóle uwagi.Czuję się w tym domu,jak we więzieniu.Czasami chodziły mi po głowie myśli samobójcze.Wyobrażałam sobie jak skaczę z 10 piętra.Przez jeden rok okaleczałam się,ale gdy poznałam Kelly...przestałam.Przez 6lat zawsze w tym miejscu,biedna dziewczynka siedząca na parapecie patrząc przez szybę odliczając lata i pory roku do jej pełnoletności.Chore!Ale czy miałam jakieś inne wyjście? W szkole miałam znajomych,ale nie spotykałam się z nimi,ponieważ moja rodzinka uważa,że mogą mieć na mnie zły wpływ.Nie miałam problemu z dogadywaniem się z rówieśnikami,byłam otwartą osobą,rozgadaną.Trochę dziwię się samej sobie,że jeszcze wytrzymuję to piekło.To tak boli gdy nie masz nikogo,kto by mógł ci pomóc.Tata nie żyje,mama wyjechała zostawiając mojej babci wszelkie prawa do mnie.To boli...naprawdę boli...,gdy potrzebujesz ciepła matki i ojca,ale jej nie dostaniesz,bo jestem sama.Do moich oczu zebrała się słona substancja-ogar!dziewczyno nie będziesz płakać-rzekłam sama do siebie,ocierając swetrem kąciki moich opuchniętych od płaczu oczów.Nienawidzę samotności,ona jest straszna...smutna i bolesna.Ale zawsze patrzę na moją teczkę na której kwitnie podobizna Justina Biebera-nawet nie wiesz,jakbym chciała ciebie spotkać i porozmawiać z tobą o tak wielu rzeczach.Jesteś dla mnie jedyną nadzieją,którą mam tutaj-powiedziałam z czułością do zdjęcia przedstawiającego mojego idola,uśmiechnęłam się blado,gdy nagle usłyszałam,że ktoś wszedł do mojego pokoju,była to siwa o niskim wzroście kobieta,czyli moja babcia
-czy ty zamierzasz tak gnić przy tym oknie?-spytała z sarkazmem,kiwnęłam przecząco głową-zamiast cały czas myśleć o niebieskich migdałach,zaczęłabyś się uczyć-oznajmiła,a jak zwykle kipiała złością,westchnęłam ciężko i zeszłam z parapety stając przed nią
-mam ferie i mogę sobie odpocząć-odrzekłam,przegryzłam nerwowo wargę.Babcia z wściekłością wyszła z mojego pokoju,trzaskając przy tym drzwiami.Złapałam głeboki wdech,a po chwili wypuściłam go z ust.Nagle w moim pokoju nastała cisza.Słyszałam tykający zegarek.Babcię,która uderzałam młotkiem do mięsa w mięso schabowe na obiad.Co wywołało u mnie po raz setny bit,do którego od razu zaczęłam się poruszać.Zaczęłam nucić sobie melodię,którą miałam w głowie i poruszając się do jej rytmu,zaczęłam wymawiać słowa 

                "nikt mnie nie powstrzyma
                                 Idę...idę...
                                               uwolnię się"
Nagle do pokoju z wielkim hukiem wparowała moja ciotka 
-uspokój się!-wrzasnęła,a ja przymknęłam powieki pod wpływem hałasu jakiego narobiła w pokoju
-ja...ja tylko...-jąkałam się,ponieważ nie wiedziałam jak się usprawiedliwić,dostałam w twarz,przy czym upadałam z wielką siłą na łóżko,trzymając się za policzek,który był zaczerwieniony-nie!-wrzasnęłam
-kim ty jesteś,że będziesz mnie biła-spytałam
-mogę więcej niż sobie myślisz-oznajmiła z wielką dumą
-uwierz,że ja też-powiedziałam z pewnością-chętnie przejdę się na komendę i zgłoszę,że bijesz nieletnią oraz,że prawie codziennie jesteś pod wpływem narkotyków-powiedziałam,a ciotka zamknęła swój niewyparzony pysk
-nawet nie wiesz jak kurwa cię nienawidzę.Uważasz się za lepszą od nas,ponieważ masz talent,dobrze,że babka zabroniła ci śpiewać-rzekła dumnie i opuściła mój pokój.Westchnęłam i upadłam na podłogę,opierając łokcie o łóżko,zaczęłam łkać.Czy moje życie zawsze będzie takim gównem?Jeszcze parę godzin i wypierdalam stąd.Szybko otarłam łzy i poszłam do mojej toaletki,ogarnąć się,nałożyłam na moją twarz lekki makijaż.Przebrałam ubranie i byłam gotowa.Zamierzam iść odebrać mój dowód i przejść się po okolicy,zaczerpnąć trochę powietrza.Wiedziałam,że to już ostatni raz zobaczę moje miasto.Ale cieszę się,że nie będę musiała słuchać rozkazów.Chcę się usamodzielnić i żyć w SPOKOJU.
~~~~~~~~ ~~~~~~~ ~~~~~
Wyszłam z urzędu z moim dowodem.Byłam taka szczęśliwa,z tego szczęścia zaczęłam płakać-nie wierzę-szepnęłam-mogę być wolna...mogę-skakałam i płakałam.Wiedziałam,że o północy muszę uciec z domu,co będzie trudne,bo babka czuwa w nocy,ale wiem,że sobie poradzę,jeśli mnie nie puści będę walczyła o wolność.Szłam uliczkami w stronę domu babci,sprawdziłam godzinę na moim telefonie.18...jeszcze sześć godzin.Weszłam do domu,ale nikogo nie było,wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować moje wszystkie ubrania i rzeczy,które i się przydadzą.Wyciągnęłam moją skarbonkę,gdzie trzymałam 10,000zł,o których nikt nie wiedział.Zbierałam pieniądze z renty mojego taty nie wydawałam ich na gówna,ale trzymałam je na wyjazd...na ucieczkę.Tak się cieszę,że zobaczę Kelly.Korzystając z tego,że nie było nikogo w domu,wyszłam już teraz.Zamówiłam taksówkę,która zawiozła mnie na lotnisko.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał już 21:16-do północy jeszcze poczekam-szepnęłam sama do siebie,poszłam kupić bilet,gdy dostałam go do ręki poczułam,wolność...pierwszy raz odczuwam to uczucie,zwane wolnością i powiem,że jest zrzuceniem wszystkiego co dźwigałam u babki...to takie piękne.Siedziałam na ławce i czekałam na godzinę,kiedy będzie mój samolot.
Gdy mój samolot przyleciał,od razu zerwałam się z siedzenia,spojrzałam na godzinę.00:01.-wszystkiego najlepszego Ariana-powiedziałam sama do siebie,wsiadłam do samolotu zajmując moje miejsce,ułożyłam się wygodnie i czekałam na sygnał odjazdu.Drzwi od samolotu się zamknęły,a przez okno zobaczyłam moją babkę z wujkiem i ciotką.Na szczęście samolot już ruszał.Babcia zauważyła mnie przez szybę,a ja jej wytknęłam środkowy palec na koniec,myślałam,że poszczam się ze śmiechu.Kiedy już lecieliśmy,zamknęłam oczy,relaksując się,usnęłam
_______________________________________________
mamy pierwszy rozdział :) 
Jak wam się podoba ? Jutro pojawią się rozdziały na dwóch opowiadaniach :)
Komentujcie! jestem ciekawa waszego zdania :D 

środa, 23 października 2013

Wstęp

Jestem Nastolatką z marzeniami.Napewno,każda dziewczyna marzy o księciu i prawdziwej miłoci.W moim przypadku jest zupełnie inaczej,moją miłością jest muzyka.Nie potrzebuję chłopaka jestem przeciwko związką,czekam na odpowiedni wiek.Mam na myśli 25lat.
Najważniejszym celem mojego życia śpiewanie dla innych,uwielbiam uszczęśliwiać ludzi moją muzyką.Jestem polką i nazywam się Ariana Grande,moim idolem jest Justin Bieber,to on pomógł mi w najtrudniejszych chwilach mojego życia.Mój tata zawsze uczył mnie  śpiewu i kochania go,pragnął abym zaświeciła na niebie,jak inne gwiazdy.Oboje  pragnęłyśmy osiągnąć nasz cel.Właśnie nasz....Mój tata zmarł gdy miałam 12lat,minęło 6 lat od jego śmierci,a mi go wciąż brakuje.Od kiedy go nie ma,moje życie zmieniło się w piekło.Zabroniono mi śpiewać i grać na jakim kolwiek  instrumencie.Co ja na to? musiałam zaakceptować warunki mojej rodziny,gdyż nienawidzili tego,że potrafię tylko marzyć.Ale ich warunki nie potrafiły zatrzymać mojej miłości do muzyki.Ponieważ muzyka jest we mnie.Ćwiczyłam na ulicy,gdzie tylko mogłam z dala od świadków.Któregoś dnia oglądałam"vive" i puścili w niej 16 latka,który śpiewał rewelacyjnie,od razu poczułam,że mam kogoś bliskiego od śmierci mojego taty.Był nim Justin Bieber,nie leciałam na jego wygląd,bo jak mówiłam nie obchodzą mnie chłopcy,ale o jego pasję do śpiewania i uszczęśliwiania innych ludzi.Za parę dni kończę 18lat,poznałam na twitterze Kelly Jackson mieszkała w Californii,a moim marzeniem było pojechanie do Californii i uwolnieniu się z tego koszmaru.Kelly była moją przyjaciółką prawie codziennie rozmawiamy na skype chociaż,że jest amerykanką i mówi w innym języku potrafię się z nią dogadać bez problemu.Wymyśliłyśmy paln,który zrealizowałyśmy już rok temu.Gdy skończę 18lat ucieknę z Polski i rodziny,wyjadę do Califonii i zacznę wszystko na nowo.Pragnę spełnić moje marzenie.Ludzie mówią na mnie 

                                                           "Anioł z Marzeniami"              
                                                                                        Angel of Dream...

Bohaterowie

Bohaterowie opowiadania Angel of Dream...

 Ariana Grande


Justin Bieber