Zapraszam na zwiastun do opowiadania :))
https://www.youtube.com/watch?v=U7MCB-JCUhw
czwartek, 31 października 2013
wtorek, 29 października 2013
Chapter Two-Spotkałam Justina Biebera!
Obudził mnie głos dochodzący z głośników w samolocie.Po chwili przebudziłam się i rozciągnęłam ręce wyciągając je w górę i lekko wzdychając.Dopiero teraz zorientowałam się,że jestem w samolocie i że udało mi się uciec.Dzisiaj obchodzę 18 urodziny,chociaż wiem,że jestem sama to jestem szczęśliwa z tych urodzin,bo jestem wolna.Słowo "WOLNA" przyprawiało mnie o gęsią skórkę,ale nie ze strachu,lecz szczęścia.Nie wiem dlaczego,ale czuję,że w Californii czeka mnie coś wyjątkowego,coś co da mi szczęście,boję się,ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje.
-Proszę o zapięcie pasów-usłyszałam głos z głośnika,jak nakazali zapięłam pas,a zza okna widziałam piękne widoki.Szczerze?to był mój pierwszy lot samolotem,gorzej go sobie wyobrażałam.Po iluś minutach wylądowaliśmy,wyszłam z samoloty,zaczerpując powierzta,a na mojej twarzy pojawił się szereg białych zębów.Szybko ruszyłam w miejsce gdzie miała na mnie czekać Kelly,ciężko było mi się przedostać gdzie kolwiek,ponieważ było dużo ludzi,którzy śpieszyli się i nie patrząc na nikogo,po prostu ich spychali,próbowałam się odnaleźć,lecz było to dla mnie nowością,nie byłam przyzwyczajona do takich tłumów.Widziałam tutaj dość rozpoznawanych ludzi z telewizji i internetu.Gdy szłam jak najszybciej mogłam,jakiś mężczyzna wpadł na mnie popychając mnie na jakąś inną osobę,upadłam na podłogę,a nade mną jakiś chłopak,który próbował nie zgnieść mnie swoim ciałem,nasze oczy się spotkały,a na moich ustach czułam jego nie równy oddech,przypominał mi kogoś,jego oczy już gdzieś widziałam.Miał czekoladowe tęczówki.Po chwili chłopak podniósł się i podał mi swoją dłoń,chwyciłam jego dłoń,a po chwili stałam już na moich nogach
-dziękuje-powiedziałam grzecznie,otrzepując swoje ubranie
-nie ma sprawy-powiedział z uśmiechem,co odwazjemniłam
-Ariana jestem,a ty?-spytałam
-ty nie wiesz?-spytał ze zdziwieniem
-kogoś mi przypominasz,ale nie wiem kogo,czekaj pomyślę-powiedziałam myśląc,przyjrzałam się mu uważnie i trafiłam w dziesiątkę-Justina Biebera-powiedziałam szybko wskazując na niego palcem wskazującym,przytaknął głową-lubisz go?-spytałam śmiało
-pewnie lubię gościa-powiedział chichocząc-a ty go lubisz?-spytał
-pewnie,kocham jego piosenki są piękne-powiedziałam,a w środku przypominałam sobie słowa mojej ukochanej piosenki Justina,As long As you Love me
-a kochasz go?-spytał ponownie
-nie-odpowiedziałam krótko i zwięźle,ten zrobił wielkie oczy,co mnie lekko zdziwiło
-nie?przecież go lubisz-powiedział
-powiedziałam,że lubię i też szanuję za to jakim jest człowiekiem,ale go nie kocham...słowo kocham to jest zbyt wielkim słowem,aby określić artystę,jedyne co kocham to jego piosenki-powiedziałam tłumacząc-nie jestem jakąś zbzikowaną fanką,która szaleje za nim i jego wyglądem.Szczerze to on mi się nie podoba-powiedziałam,a chłopak słuchał uważnie
-czyli on jest brzydki?-spytał
-nie jest brzydki,tylko...-przeciągnęłam
-tylko...-również przeciągnął próbując mnie naśladować,co mu wychodziło
-nie lubię chłopaków,jestem przeciwko zwiąską i miłością -powiedziałam oświadczając mu mój pogląd na ten temat,czemu ja mu to mówię ? oszalałam
-rozumiem-odrzekł-nigdy się nie zakochałaś i dlatego na to tak patrzysz-oznajmił
-wcale,że nie...a może tak,unikam takich typu sprawy,nie rozumiesz miłość boli,a ja nie chcę cierpieć-powiedziałam szczrze
-jeśli będziesz się bała miłości,nigdy nie ruszysz dalej niż będziesz tego od siebie oczekiwała-powiedział tłumacząc,ale co on wie,ja nie chcę!-uwierz mi,że się zakochasz,jesteś piękna i miła oraz szczera,widać to po rozmowie z tobą-zachichotał,lekko się zarumieniłam,czego nigdy dotąd nie robiłam.Chłopak swoim wzrokiem zmierzył mnie od stóp do głów,oblizując swoje usta,co wyglądało strasznie seksownie.Co ja gadam!
-powiesz mi jak się w końcu nazywasz?-spytałam ciekawa,a chłopak się zaśmiał
-Justin Bieber-wyszeptał mi do ucha,na co zadrżałam,a moje źrenice powiększały się,po czy odszedł,a ja stałam jak słup.Cały czas rozmawiałam z Justinem Bieberem,mówiąc mu,że nie jest atrakcyjny i w ogóle.Maskara,ale mi wstyd,naprawdę powinnam trzymać język za zębami,szybko się otrząsnęłam.Byłam na siebie wściekła,jak mogłam się tak upokorzyć!Szybko ruszyłam w stronę,gdzie byłam umówiona z Kelly,gdy ją zobaczyłam pobiegłam do niej,przytulając ją z całych sił,piszczałyśmy i płakałyśmy,tak wkółko,ludzie patrzeli na nas,jak na jakieś wariatki,ale nas to w ogóle nie obchodziło
-w końcu możemy się zobaczyć-rzekła ocierając swoje łzy
-nawet nie wiesz jak się cieszę,że tu jestem.Dziękuję ci-powiedziałam ponownie ją przytulając
-mam ci tyle do opowiedzenia i pokazania-zaśmiała się odrywając się z mojego uścisku
-ja również-odpowiedziałam z uśmiechem
-a no właśnie,Wszystkiego Najlepszego!-powiedziała śpiewająco
-dziękuje
-w domu,czeka moja mama,bardzo chce cię poznać-powiedziała,a ja chwyciłam moje torby i obydwie ruszyłyśmy do wyjścia
-przecież,że musimy się poznać,w końcu będziemy mieszkały pod jednym dachem-zaśmiałyśmy się prawie równocześnie
-hahah cóż prawda,jak coś uprzedzam,moja mama jest zatroskana i jeśli powie,że jesteś jej córką,to mam nadzieję,że cię nie obrazi-powiedziała patrząc na mnie kątem oka
-nie.To bardzo miłe-rzekłam.Bardzo się cieszę,że mama Kelly jest tak do mnie nastawiona
-to świetnie,będziemy jak siostry.Wspólne życie,przyjaciele no i oczywiście imprezki i chłopcy-powiedziała podniecona
-serio?chłopcy,wiesz,że nie przypadam za związkami-powiedziałam kwasząc się na twarzy
-hej,ale przecież to nie musi być związek tylko przyjaźń-oznajmiła
-przyjaciele,to mi pasuje-zaśmiałam się.Wsiadłyśmy do samochodu Kelly i ruszyliśmy do jej domu.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Kelly mieszkała w pięknym domu,był wielki,miał piękny ogród,a za domem basen.Moje usta były rozchylone ze zdziwienia
-przyzwyczaisz się-powiedziała ciemnowłosa,która otworzyła dom,przepraszam,jeśli powiedziałam,że dom jest piękny,ale w środku był jeszcze piękniejszy
-wow!Ale piękny dom,niee wszystko-powiedziałam pełna podziwu
-Sto lat,Sto lat niech żyje,żyje nam...-zaśpiewała kobieta,która wyszła zza rogu,a w ręku trzymała tort.Zgadując była to mama Kelly,miała piękną sylwetkę,długie ciemne włosy,podeszła do mnie z tortem-pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki-oznajmiła,zrobiłam jak mówiła,pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki-Wszystkiego najlepszego-powiedziała rzucając mi się na szyję
-dziękuję,miło panią poznać-powiedziałam podając jej dłoń
-od teraz mów do mnie mamo,bo będę traktowała cię jak własną córkę,Kelly mówiła mi wiele o tobie i twoim życiu,musiałaś przejść przez piekło,ale tutaj jesteś już bezpieczna-powiedziała,pieszcząc mój policzek
-dziękuję,to bardzo miłe-powiedziałam,a w oczach,zbierała się słona substancja.To naprawdę piękne,boję się,że to jest sen,ale jestem szczęśliwa,mam nową rodzinę.Rozmawiałam z Kelly i jej mamą o mojej podróży,gdy robiło się coraz ciemniej postanowiłyśmy z Kelly iść do mojego noego pokoju rozpakować mnie.Ucałowałam moją nową mamę i z Kelly pobiegłyśmy do góry
-sorki za mamę,ale ona taka już jest-powiedziała,gdy weszłyśmy do pokoju
-niee...jest cudowna-powiedziałam czule
-w końcu jesteśmy siostrami!-krzyknęła i obydwie rzuciłyśmy się na łóżko,skacząc po nim jak pięciolatki,gdy zmęczyłyśmy się tym skakaniem padłyśmy na łóżko plackiem.Zaczęłam myśleć o spotkaniu Justina.Był taki miły i uprzejmy,ale najbardziej zapamiętałam jego oczy i usta,które prześwitywały mi w głowie.Westchnęłam głośno
-co jest?-spytała dziewczyna,patrząc na mnie kątem oka
-nic-odpowiedziałam szybko
-widzę,że coś cię gryzie...powiedz mi-powiedziała siadając obok mnie
-czegoś ci nie powiedziałam...spotkałam dzisiaj Justina Biebera
__________________________________________
I JAK WAM SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ?
I JAK WASZYM ZDANIEM PODOBA SIĘ TO OPOWIADANIE ?
Proszę o komentarze :)
KOMENTUJCIE !!
-Proszę o zapięcie pasów-usłyszałam głos z głośnika,jak nakazali zapięłam pas,a zza okna widziałam piękne widoki.Szczerze?to był mój pierwszy lot samolotem,gorzej go sobie wyobrażałam.Po iluś minutach wylądowaliśmy,wyszłam z samoloty,zaczerpując powierzta,a na mojej twarzy pojawił się szereg białych zębów.Szybko ruszyłam w miejsce gdzie miała na mnie czekać Kelly,ciężko było mi się przedostać gdzie kolwiek,ponieważ było dużo ludzi,którzy śpieszyli się i nie patrząc na nikogo,po prostu ich spychali,próbowałam się odnaleźć,lecz było to dla mnie nowością,nie byłam przyzwyczajona do takich tłumów.Widziałam tutaj dość rozpoznawanych ludzi z telewizji i internetu.Gdy szłam jak najszybciej mogłam,jakiś mężczyzna wpadł na mnie popychając mnie na jakąś inną osobę,upadłam na podłogę,a nade mną jakiś chłopak,który próbował nie zgnieść mnie swoim ciałem,nasze oczy się spotkały,a na moich ustach czułam jego nie równy oddech,przypominał mi kogoś,jego oczy już gdzieś widziałam.Miał czekoladowe tęczówki.Po chwili chłopak podniósł się i podał mi swoją dłoń,chwyciłam jego dłoń,a po chwili stałam już na moich nogach
-dziękuje-powiedziałam grzecznie,otrzepując swoje ubranie
-nie ma sprawy-powiedział z uśmiechem,co odwazjemniłam
-Ariana jestem,a ty?-spytałam
-ty nie wiesz?-spytał ze zdziwieniem
-kogoś mi przypominasz,ale nie wiem kogo,czekaj pomyślę-powiedziałam myśląc,przyjrzałam się mu uważnie i trafiłam w dziesiątkę-Justina Biebera-powiedziałam szybko wskazując na niego palcem wskazującym,przytaknął głową-lubisz go?-spytałam śmiało
-pewnie lubię gościa-powiedział chichocząc-a ty go lubisz?-spytał
-pewnie,kocham jego piosenki są piękne-powiedziałam,a w środku przypominałam sobie słowa mojej ukochanej piosenki Justina,As long As you Love me
-a kochasz go?-spytał ponownie
-nie-odpowiedziałam krótko i zwięźle,ten zrobił wielkie oczy,co mnie lekko zdziwiło
-nie?przecież go lubisz-powiedział
-powiedziałam,że lubię i też szanuję za to jakim jest człowiekiem,ale go nie kocham...słowo kocham to jest zbyt wielkim słowem,aby określić artystę,jedyne co kocham to jego piosenki-powiedziałam tłumacząc-nie jestem jakąś zbzikowaną fanką,która szaleje za nim i jego wyglądem.Szczerze to on mi się nie podoba-powiedziałam,a chłopak słuchał uważnie
-czyli on jest brzydki?-spytał
-nie jest brzydki,tylko...-przeciągnęłam
-tylko...-również przeciągnął próbując mnie naśladować,co mu wychodziło
-nie lubię chłopaków,jestem przeciwko zwiąską i miłością -powiedziałam oświadczając mu mój pogląd na ten temat,czemu ja mu to mówię ? oszalałam
-rozumiem-odrzekł-nigdy się nie zakochałaś i dlatego na to tak patrzysz-oznajmił
-wcale,że nie...a może tak,unikam takich typu sprawy,nie rozumiesz miłość boli,a ja nie chcę cierpieć-powiedziałam szczrze
-jeśli będziesz się bała miłości,nigdy nie ruszysz dalej niż będziesz tego od siebie oczekiwała-powiedział tłumacząc,ale co on wie,ja nie chcę!-uwierz mi,że się zakochasz,jesteś piękna i miła oraz szczera,widać to po rozmowie z tobą-zachichotał,lekko się zarumieniłam,czego nigdy dotąd nie robiłam.Chłopak swoim wzrokiem zmierzył mnie od stóp do głów,oblizując swoje usta,co wyglądało strasznie seksownie.Co ja gadam!
-powiesz mi jak się w końcu nazywasz?-spytałam ciekawa,a chłopak się zaśmiał
-Justin Bieber-wyszeptał mi do ucha,na co zadrżałam,a moje źrenice powiększały się,po czy odszedł,a ja stałam jak słup.Cały czas rozmawiałam z Justinem Bieberem,mówiąc mu,że nie jest atrakcyjny i w ogóle.Maskara,ale mi wstyd,naprawdę powinnam trzymać język za zębami,szybko się otrząsnęłam.Byłam na siebie wściekła,jak mogłam się tak upokorzyć!Szybko ruszyłam w stronę,gdzie byłam umówiona z Kelly,gdy ją zobaczyłam pobiegłam do niej,przytulając ją z całych sił,piszczałyśmy i płakałyśmy,tak wkółko,ludzie patrzeli na nas,jak na jakieś wariatki,ale nas to w ogóle nie obchodziło
-w końcu możemy się zobaczyć-rzekła ocierając swoje łzy
-nawet nie wiesz jak się cieszę,że tu jestem.Dziękuję ci-powiedziałam ponownie ją przytulając
-mam ci tyle do opowiedzenia i pokazania-zaśmiała się odrywając się z mojego uścisku
-ja również-odpowiedziałam z uśmiechem
-a no właśnie,Wszystkiego Najlepszego!-powiedziała śpiewająco
-dziękuje
-w domu,czeka moja mama,bardzo chce cię poznać-powiedziała,a ja chwyciłam moje torby i obydwie ruszyłyśmy do wyjścia
-przecież,że musimy się poznać,w końcu będziemy mieszkały pod jednym dachem-zaśmiałyśmy się prawie równocześnie
-hahah cóż prawda,jak coś uprzedzam,moja mama jest zatroskana i jeśli powie,że jesteś jej córką,to mam nadzieję,że cię nie obrazi-powiedziała patrząc na mnie kątem oka
-nie.To bardzo miłe-rzekłam.Bardzo się cieszę,że mama Kelly jest tak do mnie nastawiona
-to świetnie,będziemy jak siostry.Wspólne życie,przyjaciele no i oczywiście imprezki i chłopcy-powiedziała podniecona
-serio?chłopcy,wiesz,że nie przypadam za związkami-powiedziałam kwasząc się na twarzy
-hej,ale przecież to nie musi być związek tylko przyjaźń-oznajmiła
-przyjaciele,to mi pasuje-zaśmiałam się.Wsiadłyśmy do samochodu Kelly i ruszyliśmy do jej domu.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Kelly mieszkała w pięknym domu,był wielki,miał piękny ogród,a za domem basen.Moje usta były rozchylone ze zdziwienia
-przyzwyczaisz się-powiedziała ciemnowłosa,która otworzyła dom,przepraszam,jeśli powiedziałam,że dom jest piękny,ale w środku był jeszcze piękniejszy
-wow!Ale piękny dom,niee wszystko-powiedziałam pełna podziwu
-Sto lat,Sto lat niech żyje,żyje nam...-zaśpiewała kobieta,która wyszła zza rogu,a w ręku trzymała tort.Zgadując była to mama Kelly,miała piękną sylwetkę,długie ciemne włosy,podeszła do mnie z tortem-pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki-oznajmiła,zrobiłam jak mówiła,pomyślałam życzenie i zdmuchnęłam świeczki-Wszystkiego najlepszego-powiedziała rzucając mi się na szyję
-dziękuję,miło panią poznać-powiedziałam podając jej dłoń
-od teraz mów do mnie mamo,bo będę traktowała cię jak własną córkę,Kelly mówiła mi wiele o tobie i twoim życiu,musiałaś przejść przez piekło,ale tutaj jesteś już bezpieczna-powiedziała,pieszcząc mój policzek
-dziękuję,to bardzo miłe-powiedziałam,a w oczach,zbierała się słona substancja.To naprawdę piękne,boję się,że to jest sen,ale jestem szczęśliwa,mam nową rodzinę.Rozmawiałam z Kelly i jej mamą o mojej podróży,gdy robiło się coraz ciemniej postanowiłyśmy z Kelly iść do mojego noego pokoju rozpakować mnie.Ucałowałam moją nową mamę i z Kelly pobiegłyśmy do góry
-sorki za mamę,ale ona taka już jest-powiedziała,gdy weszłyśmy do pokoju
-niee...jest cudowna-powiedziałam czule
-w końcu jesteśmy siostrami!-krzyknęła i obydwie rzuciłyśmy się na łóżko,skacząc po nim jak pięciolatki,gdy zmęczyłyśmy się tym skakaniem padłyśmy na łóżko plackiem.Zaczęłam myśleć o spotkaniu Justina.Był taki miły i uprzejmy,ale najbardziej zapamiętałam jego oczy i usta,które prześwitywały mi w głowie.Westchnęłam głośno
-co jest?-spytała dziewczyna,patrząc na mnie kątem oka
-nic-odpowiedziałam szybko
-widzę,że coś cię gryzie...powiedz mi-powiedziała siadając obok mnie
-czegoś ci nie powiedziałam...spotkałam dzisiaj Justina Biebera
__________________________________________
I JAK WAM SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ?
I JAK WASZYM ZDANIEM PODOBA SIĘ TO OPOWIADANIE ?
Proszę o komentarze :)
KOMENTUJCIE !!
czwartek, 24 października 2013
Chapter One-Wszystkiego najlepszego Ariana!
Siedziałam na parapecie,opierając głowę o ścianę,moja twarz skierowana była w szybę,za którą widziałam biały krajobraz.Tak była zima,a ja tak jej nie lubię.Cóż jest wiele powodów,abym jej nie lubiła,np.noszenie kozaków,które ciężko zakładać,rękawiczki,czapkę i kurtkę,która sama w sobie była ciężarem przy poruszaniu się,przez co czułam się niekomfortowo.No i najgorszy dzień w roku to Wigilia,kiedy cała rodzinka zbiera się u nas i rozmawia o głupotach,a na koniec,kłócą się o byle gówno.Teraz jest styczeń więc po Wigilii.We wigilię moja ciocia i wujek pokłócili się o to,że moja ciotka to ćpunka,ale mi nowość.Nie raz nie dwa widziałam jak coś chowała przede mną,ale nie zwracałam na to w ogóle uwagi.Czuję się w tym domu,jak we więzieniu.Czasami chodziły mi po głowie myśli samobójcze.Wyobrażałam sobie jak skaczę z 10 piętra.Przez jeden rok okaleczałam się,ale gdy poznałam Kelly...przestałam.Przez 6lat zawsze w tym miejscu,biedna dziewczynka siedząca na parapecie patrząc przez szybę odliczając lata i pory roku do jej pełnoletności.Chore!Ale czy miałam jakieś inne wyjście? W szkole miałam znajomych,ale nie spotykałam się z nimi,ponieważ moja rodzinka uważa,że mogą mieć na mnie zły wpływ.Nie miałam problemu z dogadywaniem się z rówieśnikami,byłam otwartą osobą,rozgadaną.Trochę dziwię się samej sobie,że jeszcze wytrzymuję to piekło.To tak boli gdy nie masz nikogo,kto by mógł ci pomóc.Tata nie żyje,mama wyjechała zostawiając mojej babci wszelkie prawa do mnie.To boli...naprawdę boli...,gdy potrzebujesz ciepła matki i ojca,ale jej nie dostaniesz,bo jestem sama.Do moich oczu zebrała się słona substancja-ogar!dziewczyno nie będziesz płakać-rzekłam sama do siebie,ocierając swetrem kąciki moich opuchniętych od płaczu oczów.Nienawidzę samotności,ona jest straszna...smutna i bolesna.Ale zawsze patrzę na moją teczkę na której kwitnie podobizna Justina Biebera-nawet nie wiesz,jakbym chciała ciebie spotkać i porozmawiać z tobą o tak wielu rzeczach.Jesteś dla mnie jedyną nadzieją,którą mam tutaj-powiedziałam z czułością do zdjęcia przedstawiającego mojego idola,uśmiechnęłam się blado,gdy nagle usłyszałam,że ktoś wszedł do mojego pokoju,była to siwa o niskim wzroście kobieta,czyli moja babcia
-czy ty zamierzasz tak gnić przy tym oknie?-spytała z sarkazmem,kiwnęłam przecząco głową-zamiast cały czas myśleć o niebieskich migdałach,zaczęłabyś się uczyć-oznajmiła,a jak zwykle kipiała złością,westchnęłam ciężko i zeszłam z parapety stając przed nią
-mam ferie i mogę sobie odpocząć-odrzekłam,przegryzłam nerwowo wargę.Babcia z wściekłością wyszła z mojego pokoju,trzaskając przy tym drzwiami.Złapałam głeboki wdech,a po chwili wypuściłam go z ust.Nagle w moim pokoju nastała cisza.Słyszałam tykający zegarek.Babcię,która uderzałam młotkiem do mięsa w mięso schabowe na obiad.Co wywołało u mnie po raz setny bit,do którego od razu zaczęłam się poruszać.Zaczęłam nucić sobie melodię,którą miałam w głowie i poruszając się do jej rytmu,zaczęłam wymawiać słowa
"nikt mnie nie powstrzyma
Idę...idę...
uwolnię się"
Nagle do pokoju z wielkim hukiem wparowała moja ciotka
-uspokój się!-wrzasnęła,a ja przymknęłam powieki pod wpływem hałasu jakiego narobiła w pokoju
-ja...ja tylko...-jąkałam się,ponieważ nie wiedziałam jak się usprawiedliwić,dostałam w twarz,przy czym upadałam z wielką siłą na łóżko,trzymając się za policzek,który był zaczerwieniony-nie!-wrzasnęłam
-kim ty jesteś,że będziesz mnie biła-spytałam
-mogę więcej niż sobie myślisz-oznajmiła z wielką dumą
-uwierz,że ja też-powiedziałam z pewnością-chętnie przejdę się na komendę i zgłoszę,że bijesz nieletnią oraz,że prawie codziennie jesteś pod wpływem narkotyków-powiedziałam,a ciotka zamknęła swój niewyparzony pysk
-nawet nie wiesz jak kurwa cię nienawidzę.Uważasz się za lepszą od nas,ponieważ masz talent,dobrze,że babka zabroniła ci śpiewać-rzekła dumnie i opuściła mój pokój.Westchnęłam i upadłam na podłogę,opierając łokcie o łóżko,zaczęłam łkać.Czy moje życie zawsze będzie takim gównem?Jeszcze parę godzin i wypierdalam stąd.Szybko otarłam łzy i poszłam do mojej toaletki,ogarnąć się,nałożyłam na moją twarz lekki makijaż.Przebrałam ubranie i byłam gotowa.Zamierzam iść odebrać mój dowód i przejść się po okolicy,zaczerpnąć trochę powietrza.Wiedziałam,że to już ostatni raz zobaczę moje miasto.Ale cieszę się,że nie będę musiała słuchać rozkazów.Chcę się usamodzielnić i żyć w SPOKOJU.
~~~~~~~~ ~~~~~~~ ~~~~~
Wyszłam z urzędu z moim dowodem.Byłam taka szczęśliwa,z tego szczęścia zaczęłam płakać-nie wierzę-szepnęłam-mogę być wolna...mogę-skakałam i płakałam.Wiedziałam,że o północy muszę uciec z domu,co będzie trudne,bo babka czuwa w nocy,ale wiem,że sobie poradzę,jeśli mnie nie puści będę walczyła o wolność.Szłam uliczkami w stronę domu babci,sprawdziłam godzinę na moim telefonie.18...jeszcze sześć godzin.Weszłam do domu,ale nikogo nie było,wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować moje wszystkie ubrania i rzeczy,które i się przydadzą.Wyciągnęłam moją skarbonkę,gdzie trzymałam 10,000zł,o których nikt nie wiedział.Zbierałam pieniądze z renty mojego taty nie wydawałam ich na gówna,ale trzymałam je na wyjazd...na ucieczkę.Tak się cieszę,że zobaczę Kelly.Korzystając z tego,że nie było nikogo w domu,wyszłam już teraz.Zamówiłam taksówkę,która zawiozła mnie na lotnisko.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał już 21:16-do północy jeszcze poczekam-szepnęłam sama do siebie,poszłam kupić bilet,gdy dostałam go do ręki poczułam,wolność...pierwszy raz odczuwam to uczucie,zwane wolnością i powiem,że jest zrzuceniem wszystkiego co dźwigałam u babki...to takie piękne.Siedziałam na ławce i czekałam na godzinę,kiedy będzie mój samolot.
Gdy mój samolot przyleciał,od razu zerwałam się z siedzenia,spojrzałam na godzinę.00:01.-wszystkiego najlepszego Ariana-powiedziałam sama do siebie,wsiadłam do samolotu zajmując moje miejsce,ułożyłam się wygodnie i czekałam na sygnał odjazdu.Drzwi od samolotu się zamknęły,a przez okno zobaczyłam moją babkę z wujkiem i ciotką.Na szczęście samolot już ruszał.Babcia zauważyła mnie przez szybę,a ja jej wytknęłam środkowy palec na koniec,myślałam,że poszczam się ze śmiechu.Kiedy już lecieliśmy,zamknęłam oczy,relaksując się,usnęłam
_______________________________________________
mamy pierwszy rozdział :)
Jak wam się podoba ? Jutro pojawią się rozdziały na dwóch opowiadaniach :)
Komentujcie! jestem ciekawa waszego zdania :D
-czy ty zamierzasz tak gnić przy tym oknie?-spytała z sarkazmem,kiwnęłam przecząco głową-zamiast cały czas myśleć o niebieskich migdałach,zaczęłabyś się uczyć-oznajmiła,a jak zwykle kipiała złością,westchnęłam ciężko i zeszłam z parapety stając przed nią
-mam ferie i mogę sobie odpocząć-odrzekłam,przegryzłam nerwowo wargę.Babcia z wściekłością wyszła z mojego pokoju,trzaskając przy tym drzwiami.Złapałam głeboki wdech,a po chwili wypuściłam go z ust.Nagle w moim pokoju nastała cisza.Słyszałam tykający zegarek.Babcię,która uderzałam młotkiem do mięsa w mięso schabowe na obiad.Co wywołało u mnie po raz setny bit,do którego od razu zaczęłam się poruszać.Zaczęłam nucić sobie melodię,którą miałam w głowie i poruszając się do jej rytmu,zaczęłam wymawiać słowa
"nikt mnie nie powstrzyma
Idę...idę...
uwolnię się"
Nagle do pokoju z wielkim hukiem wparowała moja ciotka
-uspokój się!-wrzasnęła,a ja przymknęłam powieki pod wpływem hałasu jakiego narobiła w pokoju
-ja...ja tylko...-jąkałam się,ponieważ nie wiedziałam jak się usprawiedliwić,dostałam w twarz,przy czym upadałam z wielką siłą na łóżko,trzymając się za policzek,który był zaczerwieniony-nie!-wrzasnęłam
-kim ty jesteś,że będziesz mnie biła-spytałam
-mogę więcej niż sobie myślisz-oznajmiła z wielką dumą
-uwierz,że ja też-powiedziałam z pewnością-chętnie przejdę się na komendę i zgłoszę,że bijesz nieletnią oraz,że prawie codziennie jesteś pod wpływem narkotyków-powiedziałam,a ciotka zamknęła swój niewyparzony pysk
-nawet nie wiesz jak kurwa cię nienawidzę.Uważasz się za lepszą od nas,ponieważ masz talent,dobrze,że babka zabroniła ci śpiewać-rzekła dumnie i opuściła mój pokój.Westchnęłam i upadłam na podłogę,opierając łokcie o łóżko,zaczęłam łkać.Czy moje życie zawsze będzie takim gównem?Jeszcze parę godzin i wypierdalam stąd.Szybko otarłam łzy i poszłam do mojej toaletki,ogarnąć się,nałożyłam na moją twarz lekki makijaż.Przebrałam ubranie i byłam gotowa.Zamierzam iść odebrać mój dowód i przejść się po okolicy,zaczerpnąć trochę powietrza.Wiedziałam,że to już ostatni raz zobaczę moje miasto.Ale cieszę się,że nie będę musiała słuchać rozkazów.Chcę się usamodzielnić i żyć w SPOKOJU.
~~~~~~~~ ~~~~~~~ ~~~~~
Wyszłam z urzędu z moim dowodem.Byłam taka szczęśliwa,z tego szczęścia zaczęłam płakać-nie wierzę-szepnęłam-mogę być wolna...mogę-skakałam i płakałam.Wiedziałam,że o północy muszę uciec z domu,co będzie trudne,bo babka czuwa w nocy,ale wiem,że sobie poradzę,jeśli mnie nie puści będę walczyła o wolność.Szłam uliczkami w stronę domu babci,sprawdziłam godzinę na moim telefonie.18...jeszcze sześć godzin.Weszłam do domu,ale nikogo nie było,wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować moje wszystkie ubrania i rzeczy,które i się przydadzą.Wyciągnęłam moją skarbonkę,gdzie trzymałam 10,000zł,o których nikt nie wiedział.Zbierałam pieniądze z renty mojego taty nie wydawałam ich na gówna,ale trzymałam je na wyjazd...na ucieczkę.Tak się cieszę,że zobaczę Kelly.Korzystając z tego,że nie było nikogo w domu,wyszłam już teraz.Zamówiłam taksówkę,która zawiozła mnie na lotnisko.Spojrzałam na zegarek,który wskazywał już 21:16-do północy jeszcze poczekam-szepnęłam sama do siebie,poszłam kupić bilet,gdy dostałam go do ręki poczułam,wolność...pierwszy raz odczuwam to uczucie,zwane wolnością i powiem,że jest zrzuceniem wszystkiego co dźwigałam u babki...to takie piękne.Siedziałam na ławce i czekałam na godzinę,kiedy będzie mój samolot.
Gdy mój samolot przyleciał,od razu zerwałam się z siedzenia,spojrzałam na godzinę.00:01.-wszystkiego najlepszego Ariana-powiedziałam sama do siebie,wsiadłam do samolotu zajmując moje miejsce,ułożyłam się wygodnie i czekałam na sygnał odjazdu.Drzwi od samolotu się zamknęły,a przez okno zobaczyłam moją babkę z wujkiem i ciotką.Na szczęście samolot już ruszał.Babcia zauważyła mnie przez szybę,a ja jej wytknęłam środkowy palec na koniec,myślałam,że poszczam się ze śmiechu.Kiedy już lecieliśmy,zamknęłam oczy,relaksując się,usnęłam
_______________________________________________
mamy pierwszy rozdział :)
Jak wam się podoba ? Jutro pojawią się rozdziały na dwóch opowiadaniach :)
Komentujcie! jestem ciekawa waszego zdania :D
środa, 23 października 2013
Wstęp
Jestem Nastolatką z marzeniami.Napewno,każda dziewczyna marzy o księciu i prawdziwej miłoci.W moim przypadku jest zupełnie inaczej,moją miłością jest muzyka.Nie potrzebuję chłopaka jestem przeciwko związką,czekam na odpowiedni wiek.Mam na myśli 25lat.
Najważniejszym celem mojego życia śpiewanie dla innych,uwielbiam uszczęśliwiać ludzi moją muzyką.Jestem polką i nazywam się Ariana Grande,moim idolem jest Justin Bieber,to on pomógł mi w najtrudniejszych chwilach mojego życia.Mój tata zawsze uczył mnie śpiewu i kochania go,pragnął abym zaświeciła na niebie,jak inne gwiazdy.Oboje pragnęłyśmy osiągnąć nasz cel.Właśnie nasz....Mój tata zmarł gdy miałam 12lat,minęło 6 lat od jego śmierci,a mi go wciąż brakuje.Od kiedy go nie ma,moje życie zmieniło się w piekło.Zabroniono mi śpiewać i grać na jakim kolwiek instrumencie.Co ja na to? musiałam zaakceptować warunki mojej rodziny,gdyż nienawidzili tego,że potrafię tylko marzyć.Ale ich warunki nie potrafiły zatrzymać mojej miłości do muzyki.Ponieważ muzyka jest we mnie.Ćwiczyłam na ulicy,gdzie tylko mogłam z dala od świadków.Któregoś dnia oglądałam"vive" i puścili w niej 16 latka,który śpiewał rewelacyjnie,od razu poczułam,że mam kogoś bliskiego od śmierci mojego taty.Był nim Justin Bieber,nie leciałam na jego wygląd,bo jak mówiłam nie obchodzą mnie chłopcy,ale o jego pasję do śpiewania i uszczęśliwiania innych ludzi.Za parę dni kończę 18lat,poznałam na twitterze Kelly Jackson mieszkała w Californii,a moim marzeniem było pojechanie do Californii i uwolnieniu się z tego koszmaru.Kelly była moją przyjaciółką prawie codziennie rozmawiamy na skype chociaż,że jest amerykanką i mówi w innym języku potrafię się z nią dogadać bez problemu.Wymyśliłyśmy paln,który zrealizowałyśmy już rok temu.Gdy skończę 18lat ucieknę z Polski i rodziny,wyjadę do Califonii i zacznę wszystko na nowo.Pragnę spełnić moje marzenie.Ludzie mówią na mnie
"Anioł z Marzeniami"
Angel of Dream...
Najważniejszym celem mojego życia śpiewanie dla innych,uwielbiam uszczęśliwiać ludzi moją muzyką.Jestem polką i nazywam się Ariana Grande,moim idolem jest Justin Bieber,to on pomógł mi w najtrudniejszych chwilach mojego życia.Mój tata zawsze uczył mnie śpiewu i kochania go,pragnął abym zaświeciła na niebie,jak inne gwiazdy.Oboje pragnęłyśmy osiągnąć nasz cel.Właśnie nasz....Mój tata zmarł gdy miałam 12lat,minęło 6 lat od jego śmierci,a mi go wciąż brakuje.Od kiedy go nie ma,moje życie zmieniło się w piekło.Zabroniono mi śpiewać i grać na jakim kolwiek instrumencie.Co ja na to? musiałam zaakceptować warunki mojej rodziny,gdyż nienawidzili tego,że potrafię tylko marzyć.Ale ich warunki nie potrafiły zatrzymać mojej miłości do muzyki.Ponieważ muzyka jest we mnie.Ćwiczyłam na ulicy,gdzie tylko mogłam z dala od świadków.Któregoś dnia oglądałam"vive" i puścili w niej 16 latka,który śpiewał rewelacyjnie,od razu poczułam,że mam kogoś bliskiego od śmierci mojego taty.Był nim Justin Bieber,nie leciałam na jego wygląd,bo jak mówiłam nie obchodzą mnie chłopcy,ale o jego pasję do śpiewania i uszczęśliwiania innych ludzi.Za parę dni kończę 18lat,poznałam na twitterze Kelly Jackson mieszkała w Californii,a moim marzeniem było pojechanie do Californii i uwolnieniu się z tego koszmaru.Kelly była moją przyjaciółką prawie codziennie rozmawiamy na skype chociaż,że jest amerykanką i mówi w innym języku potrafię się z nią dogadać bez problemu.Wymyśliłyśmy paln,który zrealizowałyśmy już rok temu.Gdy skończę 18lat ucieknę z Polski i rodziny,wyjadę do Califonii i zacznę wszystko na nowo.Pragnę spełnić moje marzenie.Ludzie mówią na mnie
"Anioł z Marzeniami"
Angel of Dream...
Subskrybuj:
Posty (Atom)