Nasze usta oderwały się od siebie,powoli oddalając nasze twarze od siebie,lecz nasze oczy patrzyły tylko na siebie,budując cudowne napięcie.Dlaczego pozwoliłam na ten pocałunek?Ponieważ się zakochałam,on jest słodki i potrafi mnie zrozumieć,choć nie zna mnie,a ja jego,lecz jedno nas łączy,miłość do muzyki.
-wow-wyszeptał,jakby do siebie-chyba się zakochałem-powiedział cały czas patrząc mi w oczy
-ja chyba też-powiedziałam,a szereg białych zębów pojawił się na mojej twarzy-coś ci zdradzę-powiedziałam chichocząc
-co?-zapytał
-to był mój pierwszy pocałunek i naprawdę jest taki jaki chciałam-zachichotałam
-pierwszy?Cieszę się,że to ja mogę być pierwszym,we wszystkim-powiedział,ponownie zbliżając się do moich ust i łącząc je ze sobą,jego delikatne wargi oderwały się od moich ust-a teraz był drugi-zachichotał.Teraz sobie myślę,czy on powiedział,że cieszy się,że będzie pierwszym we wszystkim?Co on miał na myśli?
-emm...muszę wracać,bo robi się ciemno-powiedziałam wstając z ławki,szatyn również wstał zatrzymując mnie
-dzień się jeszcze nie skończył-powiedział,trzymając mnie za rękę-zatańczmy-oświadczył,spojrzałam na niego sparaliżowana,czy on chce tańczyć w parku?-nie daj się prosić-powiedział podając mi dłoń
-okej-podałam mu dłoń-ale tak muzyki?-zapytałam,kiedy chłopak,objął mnie swoimi ramionami w tali,a ja założyłam ręce na ramionach
-poczuj ją w głowie,to się zwie wyobraźnią-powiedział szepcząc mi do ucha,zamknęłam oczy,wyobrażając sobie muzykę,przy której chciałabym zatańczyć.Zaczęliśmy się poruszać,jak nam wyobraźnia dawała znać,Justin pozwolił mi na obrót,więc tak zrobiłam,zaśmiałam się zatrzymując
-to jest zabawne,ale skąd ty wiesz,jak tańczyć,skoro mamy inną wyobraźnie?-zapytałam z ciekawości
-ty myślałaś o piosence ze snu,a ja też myślałem o niej-odpowiedział,a ja stanęłam jak wryta
-skąd wiesz o śnie i tej piosence?-zapytałam,ponieważ nikt o niej nie wiedział
-bo ona mi też się śniła,ty mi się śniłaś-oznajmił,podchodząc do mnie bliżej-nie potrafię o tobie nie myśleć,jesteś czymś wyjątkowym,czymś co powoduje na mojej twarzy uśmiech,nawet nie wiesz jak ciebie pragnę,nie tylko uczuciowo,ale także chcę cię chronić,chcę żebyś była przy mnie-wyznał,a mi brakowało słów by opisać,co teraz czuje
-Justin ja nie wiem,co mam powiedzieć-wyjąkałam
-dobrze wiesz,ale nie chcesz się przyznać do własnych uczuć,ale ja poczekam na dzień kiedy będziesz gotowa-powiedział,cały czas patrząc mi w oczy,był taki zdeterminowany-choć odprowadzę cię-powiedział podając mi dłoń,którą chwyciłam,nie chciałam nic mówić,bo sama nie wiedziałam co,ponieważ on mi wyznał uczucia,a ja spanikowałam.Kiedy doszliśmy do domu Kelly,gdzie teraz mieszkałam,stanęliśmy na przeciwko siebie,patrząc sobie w oczy
-dziękuje,za ten dzień,naprawdę dziękuje-powiedziałam przytulając go
-nie ma sprawy,zawsze do usług-zachichotał,oderwałam się od niego,dając mu całusa w policzek,po czym ruszyłam do domu,weszłam do środka,cała w motylach...ten dzień był najlepszy w moim życiu!
-wróciłaś,martwiłyśmy się,że nie wrócisz-odezwała się mama Kelly
-mamo!Ona się nie zgubi z Justinem,Aww!Jak wy uroczo wyglądaliście na dole-powiedziała opierając się o ścianę,podeszłam do niej uderzając ją w ramię
-zamknij się-krzyknęłam chichocząc i rumieniąc się
-oo!Ariana to ten sam chłopak,co wczoraj ciebie odprowadził?-zapytałam mama
-yep.Ale weźcie już przestańcie z tymi pytaniami-powiedziałam wchodząc po schodach,po czym weszłam do mojego pokoju kładąc się na łóżku,usłyszałam mój telefon,podeszłam do szuflady wyciągając go,zobaczyłam mnóstwo połączeń i wiadomości nieodebranych,oczywiście od mojej rodzinki,nagle zadzwonił,a ja postanowiłam odebrać
-halo?-zapytałam
-Ariana?-zapytała kobieta
-tak to ja,a pani to?-zapytałam
-mama.gdzie jesteś córeczko?-zapytała,a pojedyncze łzy spłynęły z moich oczów
-mamo,dlaczego się tak długo nie odzywałaś,tęskniłam za tobą-powiedziałam przez płacz
-przepraszam,ale nie miałam jak,tam gdzie pracuje nie mogłam dzwonić,a teraz jestem w Polsce,bo dostałam list od babci,że uciekłaś-wytłumaczyła
-uciekłam,bo nie miałam innego wyjścia,teraz gdzie jestem mam dom i rodzinę,która jest naprawdę kochana,babcia chciała mną dyrygować,zakazała mi śpiewać robić to co kocham,a także zabraniać mi spotykać się z przyjaciółmi,ty wiesz ile ja musiałam wycierpieć przez te lata?-zapytałam płacząc
-kochanie tak mi przykro,nie wiedziałam,powiedz gdzie jesteś,to sprowadzę cię do domu-poprosiła
-nie!-wrzasnęłam-nie chcę wracać,tutaj jest mój dom,to tutaj poznałam świat z innej strony z tej pięknej,szczerej,tu także poznałam co to jest miłość w rodzinie i wspólny szacunek,to tutaj poznałam mężczyznę,którego pokochałam,jak nigdy nikogo,proszę cię nie odbieraj mi tego-zawyłam,nie kontrolowałam się,ponieważ bardzo kocham mamę,ona zawsze mnie rozumiała,a kiedy wyjechała,straciłam ją i mojego tatę.Musiała wyjechać,wtedy kiedy najbardziej jej potrzebowałam,ale rozumiałam to,że ona chciała zarobić na nasze życie,obiecała,że pojedzie na 2lata,ale nie było jej 6lat
-kochanie,ale ja wróciłam,już nigdzie nie jadę,jeśli chcesz mogę przyjechać tam gdzie jesteś i zostanę tam z tobą-powiedziała,a promyk słońca zaświecił w mojej głowie
-naprawdę?-zapytałam,dalej nie wierząc
-tak kochanie-odpowiedziała
-jestem w Californii-powiedziałam
-co?-zapytała nie dowierzając-wyjechałaś na prawie koniec Świata żeby uciec od babci?-zapytała
-dokładnie-oznajmiłam
-przyjadę do ciebie,kiedy będę miała jakiś najbliższy lot,ale odezwę się w dniu przyjazdu-powiedziała.Tak bardzo tęskniłam za jej głosem,który zawsze doprowadzał mnie do płaczu,kiedy wszystko w sobie trzymałam,ona jest najlepszą kobietą,jaką w życiu spotkałam,na pewno dla niej było trudne,zostawienie dziecka na tyle lat,żebyśmy mieli wszystko pod dostatkiem
-dobrze,kocham cię mamo-powiedziałam ponownie płacząc,nienawidzę się żegnać !
-kocham cię córeczko,trzymaj się-powiedziała,a ja rozłączyłam się,rzuciłam telefon na łóżko,kładąc się na nim,chowając głowę w poduszkę,nagle ponownie mój telefon zadzwonił
-halo?-zapytałam
-które okno jest twoje?-zapytał,chyba Justin
-te z balkonem-odpowiedziałam,po czym rozłączyłam się,po chwili usłyszałam pukanie do okna balkonu,podeszłam ocierając łzy-co tutaj robisz?-zapytałam
-chciałem cię zobaczyć-powiedział uśmiechając się-płakałaś ?-zapytał,pokiwałam twierdząco głową-dlaczego?-zapytał
-bo rozmawiałam z moją mamą-odpowiedziałam
-i dlatego płaczesz?-zapytał nie dowierzając
-tak,gdybyś usłyszał głos swojej mamy po 6latach,też byś nie płakał?-zapytałam,ale wtedy chyba go zgasiłam
-chyba tak-odpowiedział szeptem
-ale przyjedzie tu-odpowiedziałam-przyjechała do Polski,bo wróciła już,a mnie tam nie było-powiedziałam
-uciekłaś?-zapytał,a ja usiadłam na łóżku
-tak-odpowiedziałam krótko
-dlaczego?-zapytał,siadając obok mnie
-bo miałam dosyć,kiedy mój tata zmarł,musiałam zamieszkać u babci,a tam dopiero przeżyłam koszmar,zabraniała mi wszystkiego,a najbardziej muzyki,nie mogłam śpiewać,ani grać,a jak tylko chciałam śpiewać,chodziłam gdzieś daleko od domu i śpiewałam na ulicy,żeby ćwiczyć.Ale też zabraniała mi się spotykać z przyjaciółmi,nie miałam ich,bo nie mogłam wychodzić,ani nic-powiedziałam spokojnie,patrząc w jeden martwy punkt.chłopak przytulił mnie
-jesteś naprawdę silna-wyszeptał mi do ucha,wtuliłam się jeszcze mocniej w jego klatkę piersiową
-ty mi dałeś tą siłę-wyszeptałam
-ja?-zapytał
-tak-odpowiedziałam,odsuwając się od niego i patrząc mu w oczy-zawsze słuchałam twojej muzyki,która mnie z mocniała w trudnych chwilach-wytłumaczyłam
-cieszę się,że chociaż w połowie,mogłem ci pomóc-wyszeptał,całując mnie w czoło
-Justin,potrzebuje cię.Jak wtedy w parku mówiłeś,że czujesz coś do mnie,ja to samo czuję do ciebie,jesteś pierwszym w którym się zakochałam,przy którym czuję się szczęśliwa i kochana-powiedziałam patrząc mu w oczy,chłopak nic nie mówiąc,skradł mi pocałunek,szybko go odwzajemniłam,nasz pocałunek pogłębił się,szatyn przeniósł moje ciało,tak abym siedziała na nim okrakiem,lecz nasz usta nie odrywały się od siebie,lecz postanowiłam je oderwać,aby coś mu powiedzieć,przejechałam dłonią,po jego rysach twarzy,nie spuszczając wzroku z jego oczów-kocham cię-powiedziałam,wyznałam moje uczucia,powiedziałam słowo na "K"w końcu odważyłam się,na powiedzenie mu prawdy
-ja ciebie też kocham-wyznał-bądź tylko moja,bądź zawsze przy mnie,bądź moją dziewczyną,uszczęśliwmy się,kochajmy się-powiedział nie odrywając oczu ode mnie
-czy to jest pytanie?-zapytałam,chcąc wiedząc,co miał na myśli
-tak,Ariana zostaniesz moją dziewczyną?
____________________________________________________
Witajcie kochani :)
Jak wam się podoba,rozdział?
co myślicie,o ich uczuciach,czy nie są piękne.Aww!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
poniedziałek, 16 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
sobota, 7 grudnia 2013
Chapter seven-Tak właśnie chciałam,aby mój pierwszy pocałunek wyglądał
Rano obudziłam się wypoczęta i gotowa na nowy dzień,zwlekłam się z łóżka.Podeszłam do mojej szafki wyciągając z niej jakieś odpowiedni stój na dzisiaj,wybrałam coś wygodnego i ruszyłam do łazienki.Czego teraz potrzebowałam,to kąpieli.Weszłam pod prysznic,czując jak ciepłe krople wody opadają na moje ciało,co było bardzo relaksujące.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi łazienki,zakręciłam wodę.
-Ariana jesteś tam?-zapyta Kelly
-jestem,zaraz wyjdę!-krzyknęłam wychodząc z wanny,owinęłam moje ciało ręcznikiem,po czym wytarłam moje mokre ciało ręcznikiem.Po chwili mogłam ubrać na siebie świeżą bieliznę.Ubrałam ciuchy,które przygotowałam sobie STÓJ .Po czym opuściłam łazienkę,gdy weszłam do pokoju na łóżku siedziała Kelly,czekając na mnie-Co chciałaś?-zapytałam bardzo spokojnie
-wiesz...-zaczęła myśleć,jak zacząć naszą rozmowę
-no mów-popędziłam ją
-chodzi o to,że ty i Bieber,jesteście razem?-zapytała z ciężkością,moje oczy powiększyły się do maksimum
-nienormalna jesteś!-walnęłam ją poduszką-ja i on.N I G D Y nie będziemy ze sobą-powiedziałam tłumacząc,po czym usiadłam obok niej
-ale on tak na ciebie patrzy-powiedziała,a po jej minie było widać,jak wracała do wczorajszego wieczoru
-jak?-zapytałam nagle,będąc ciekawa i to cholernie ciekawa
-z takim pożądaniem,jakby chciał być jak najbliżej ciebie-wytłumaczyła.Z pożądaniem?-pomyślałam,czyli on coś do mnie czuje?!WTF?-powinnaś się do niego zbliżyć-powiedziała chichocząc,po czym poczułam uderzenie w moje ramie
-jesteś stuknięta i to nieźle-powiedziałam wstając i wychodząc z pokoju
-ejj!-krzyknęła,a po chwili szła obok mnie,spojrzałam na nią pytająco-idziesz gdzieś?-zapytała,na co tylko przytaknęłam głową-gdzie?-zapytała
-do jakieś centrum,nie bój się sama sobie poradzę-powiedziałam,wiedząc,że zaraz będzie chciała jechać ze mną-po prostu,chciałabym dzisiaj być sama,muszę wszystko przemyśleć-wytłumaczyłam,po czym zeszłam na dół,zabrałam moją torbę i wyszłam.Było dzisiaj bardzo słonecznie jak zawsze.Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam przed siebie.Co chwile po głowie chodziły mi słowa chłopaka,które teraz mnie dobijały,bo zostawił mnie z tym wielkim problem,o którym nawet sobie nie zdawałam sprawy,jestem popierdolona!Kto by chciał być z taką pojebaną osobą,jaką ja jestem? NIKT,a teraz jeszcze chodziło o Justina,do którego coś poczułam.Właśnie coś...co to oznacza coś?Nie wiem,co czuję.Ja go nie znam,a on mnie.I jak tu można powiedzieć,że się zakochałam?a on we mnie,skoro nic o sobie nie wiemy,dosłownie nic.A ja nie wierzę w miłość o pierwszego wejrzenia!Po prostu jest to dla mnie nie realne.Nie ma takiego czegoś!Ale jednak coś we mnie chce się do niego zbliżyć,ale dlaczego.Nawet nie wiem,co to miłość,ponieważ nigdy się nie zakochałam,ani z nikim nie byłam.To co ja mogę wiedzieć o miłości?Nawet nie umiem się całować,uciekłam jak wariatka.To takie stresujące i zarazem dziwne.Ponieważ nigdy,żaden chłopak nie zwracał na mnie uwagi,może jak któryś chciał to go spławiałam.To dlaczego nie spławiłam Justina?Cholera,tyle pytań,a nawet nie potrafię na nie odpowiedzieć,skoro to są moje pytania do samej siebie.Masakra,jestem idiotką!
Nawet nie zdając sobie sprawy z tego,jak szybko doszłam do najbliższego centrum.Postanowiłam wejść do kawiarni.Podeszłam do kasy,aby coś zamówić
-witam,ślicznotko-powiedział jakiś głos,podniosłam spokojnie głowę i spojrzałam na chłopaka zza kasą
-hej-wydukałam leniwie
-czego sobie życzysz?-zapytał
-kawę z mlekiem-odpowiedziałam,po czym chłopak uśmiechnął się,a ja usiadłam przy stole.Nie wiem,czy zbliżać się do Justina,czy może zapomnieć o tym co teraz czuję,byłoby mi lepiej.Może go już nigdy nie zobaczę.Oby.Nagle do stoliku podszedł ten sam chłopak,kładąc filiżankę z kawą,przede mną-dziękuje-uśmiechnęłam się.Po czym chłopak odszedł z uśmiechem na twarzy.Podniosłam moją filiżankę,a pod nią zobaczyłam zwiniętą karteczkę.Nie chętnie chwyciłam ją i odczytałam co było w nie napisane
"Maleńka nazywam się Kevin,zostawiam ci mój numer :)
Strasznie mi się podobasz,proszę zadzwoń"
Zgniotłam karteczkę w dłoni,po czym wstałam z miejsca idąc w stronę wyjścia,wyrzuciłam karteczkę do śmieci.Idiota!Jestem wściekła,nawet nie dopiłam mojej kawy,przez durnia,który mnie wnerwił.Co nie jest nowością w moim życiu,zawsze tak jest!Szłam jak torpeda,wściekła i smutna.Wściekła to już wiecie dlaczego,a smutna bo nie wiem,co czuję do Justina.Nie zwracając uwagi na nikogo,szłam przed siebie.Na cholerę tutaj w ogóle przychodziłam,chciałam wypić kawę i przemyśleć wszystko,ale już nigdzie nie ma świętego spokoju.Ugh!Nagle wpadłam na kogoś,podniosłam wzrok na chłopaka,którym był Justin.Świetnie-czujecie ten sarkazm?
-przepraszam-wyszeptałam,jakby do siebie,ale chłopak dobrze to usłyszał
-nic się nie stało-powiedział uśmiechając się-co tutaj robisz?-zapytał,a ja tylko westchnęłam głośno-jesteś zła?-zapytał ponownie
-tak-odpowiedziałam krótko
-okej,to ja już wtedy pójdę,nie chcę cię denerwować moją osobą-powiedział szybko
-niee-przeciągnęłam,szatyn spojrzał na mnie-nie jestem zła na ciebie,tylko ugh! nie ważne-powiedziałam tłumacząc.Nie wiem,czemu,ale nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy,strasznie się denerwowałam przed nim i jąkałam
-masz coś w planach?-zapytał nagle,pokiwałam przecząco głową.Chłopak chwycił moją dłoń prowadząc za sobą
-umm...Justin-odezwałam się po chwili,szatyn spojrzał na mnie,a ja odwróciłam ponownie wzrok,nie chcąc patrzeć mu w oczy-gdzie mnie zabierasz?-zapytałam
-do mnie-odpowiedział,chichocząc.Okej,on zabiera mnie do siebie do domu.Jak ja dam radę nie patrzeć mu w oczy,przez ten czas.
Z szatynem,pojechaliśmy jego samochodem,a po 20 minutach byliśmy,pod wielkim domem.Omg!Ale chata,moje oczy powiększyły się maksymalnie,ale po chwili już mi przeszło.Justin chwycił moją dłoń,ponownie prowadząc mnie do jego mieszkania,otworzył drzwi i kazał mi przejść pierwszej.Gdy weszłam do środka,byłam pod wrażeniem.Nie ciągnąc dalej,weszliśmy do pokoju z sprzętem muzycznym,jeśli przed chwilą mówiłam,że byłam zaskoczona,to teraz jestem w cholerę zaskoczona.Podeszłam do pięknego pianina,siadając przed nim,po czym moje dłonie spoczywały na klawiszach.Nie wiem,jak opisać uczucie,kiedy mam zacząć grać.Moje serce wali,jak szalone,a dłonie nie wiedzą od czego zacząć.Po chwili,zagrałam melodię,którą kocham i która,zawsze siedzi w mojej głowie.W złych chwilach i też dobrych.Choć było,więcej tych złych.Gdy skończyłam,zauważyłam Justina,uważnie patrzącego na mnie.Wstałam i podeszłam do niego
-dziękuje-wyszeptałam
-pięknie grasz-również wyszeptał-masz talent-dopowiedział,po czym chłopak podszedł do pianina,siadając przed nim-podejdź-zawołał,nie zastanawiając się,podeszłam do niego-zaśpiewaj-powiedział,a ja przytaknęłam,zagrał tą melodię,którą grałam,nie dawno.Po czym zaczęłam śpiewać.Zamknęłam oczy,wczuwając się w słowa piosenki,po chwili usłyszałam jak Justin,kończy granie,otworzyłam moje powieki,patrząc mu prosto w oczy.Czego się najbardziej bałam.Po czułam iskry i dziwne ukłucie w brzuchu,które było przyjemne.Jego czekoladowe tęczówki,cały czas patrzały na mnie.Przejechałam wzrokiem,po jego pięknej twarzy,a najbardziej przykuły moją uwagę jego wypukłe różowane usta.Zagryzłam dolną wargę.Czego teraz chciałam,to poczuć jego usta na moich.Szatyn wstał i podszedł do mnie,bardzo blisko,dosłownie blisko,przez moment myślałam,że uduszę się.Chłopak,pchnął nas na ścianę,nasze oddechy były bardzo wyraźne,po czym jego usta zbliżały się do moich ust.Tak właśnie chciałam,żeby mój pierwszy pocałunek wyglądał,żebym to ja go pragnęła.Dzieliły nas już milimetry,gdy nagle usłyszeliśmy pukanie,a po chwili sylwetka dziewczyny,ukazała się naszym oczom.-NAPRAWDĘ TERAZ?!!-pomyślałam,w drzwiach z uchylonymi ustami (o) stała moja kuzynka w fartuszku.Spojrzałam na Justina i odsunęłam się od niego,jak najszybciej,czując,że zaraz spalę się ze wstydu.
-yy...przepraszam szefie,że przeszkadzam-odezwała się nie pewnie,Justin spojrzał na nią zmieszany
-nic się nie stało-odpowiedział nie pewnie.Moja kuzynka,podeszła do Justina,pytając go o różne rzeczy,które mnie nie interesowały,postanowiłam,przejść przez nich niezauważalnie i to mi się udało.Zbiegłam ze schodów,po czym otworzyłam drzwi wyjściowe i wyszłam z domu Justina.Co mogę powiedzieć?Tak uciekłam!Ale ze wstydu,dalej nie mogę uwierzyć,w to co się stało.Boże to była magia.Szłam chyba bardzo dziwnie,bo moje nogi plątały się,kiedy szłam.To co on zrobił,było wspaniałe.Nie wiedziałam,że są tacy chłopacy,którzy chcą cię uszczęśliwić,na każdy sposób,a Justin trafił w dziesiątkę.Weszłam do mojego ulubionego parku,który pokazała mi Kelly,usiadłam na ławce,która wydawała się dla mnie najbardziej piękna,ponieważ miała piękny widok na może,jak i spokój.Westchnęłam przypominając sobie,jak śpiewałam,właśnie tego najbardziej brakowało mi,odkąd tu jestem,MUZYKI.A Justin,jest jak muzyka,którą kocham,teraz nam moją odpowiedź.Zakochałam się w nim,ponieważ on jest,taki jak ja.Dla niego muzyka,też jest życiem,tak jak i dla mnie.Czujemy to samo.To jest chemia.A nasz prawie pocałunek,jeszcze bardziej mi to uświadomił.
-Jesteś Aniołem-wyszeptał mi do ucha,zachrypnięty głos,na co zadrżałam.Odwróciłam się w jego stronę,uśmiechając się do niego
-ja aniołem?-zapytałam,chichocząc-może aniołem,ale bez skrzydeł-zaśmiałam się,na co on również się zaśmiał
-dlaczego usiekłaś ?-zapytał
-wiesz,musiałam wszystko dokładnie przemyśleć i chyba już mi się to udało-odpowiedziałam
-mogę wiedzieć co?-zapytał ponownie,siadając obok mnie
-musiałam przemyśleć,słowa,które wczoraj mi powiedziałeś-odpowiedziałam,patrząc w jego oczy
-i jak?-zachichotał
-coś w tobie jest,co mnie do ciebie przyciąga-odpowiedziałam zgodnie z prawdą-ale nie znam cię,ani ty mnie-powiedziałam,na co chłopak tylko przytaknął głową
-dlatego,musimy się poznać-powiedział,po czym jego wargi,zbliżyły się do moich,po chwili poczułam delikatne musnięcie na moich ustach.Po czym,jego warga przejechała po mojej,a jego język prosił o dostęp,nie wahając się,pozwoliłam mu.Nasze języki,walczyły o dominację.Tak właśnie chciałam,aby mój pierwszy pocałunek wyglądał.Drżałam,a moje serce rosło niemiłosiernie z miłości,którą do niego czułam...
__________________________________________
Boże kochani,przepraszam,że dodaje ten rozdział tak późno,ale przez te wichury nie było prądu,a jak był to na parę minut.Dzisiaj,kiedy się już uspokoiło,mogłam skończyć ten rozdział,dzisiaj postaram się dodać do nowego opowiadanie
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
-Ariana jesteś tam?-zapyta Kelly
-jestem,zaraz wyjdę!-krzyknęłam wychodząc z wanny,owinęłam moje ciało ręcznikiem,po czym wytarłam moje mokre ciało ręcznikiem.Po chwili mogłam ubrać na siebie świeżą bieliznę.Ubrałam ciuchy,które przygotowałam sobie STÓJ .Po czym opuściłam łazienkę,gdy weszłam do pokoju na łóżku siedziała Kelly,czekając na mnie-Co chciałaś?-zapytałam bardzo spokojnie
-wiesz...-zaczęła myśleć,jak zacząć naszą rozmowę
-no mów-popędziłam ją
-chodzi o to,że ty i Bieber,jesteście razem?-zapytała z ciężkością,moje oczy powiększyły się do maksimum
-nienormalna jesteś!-walnęłam ją poduszką-ja i on.N I G D Y nie będziemy ze sobą-powiedziałam tłumacząc,po czym usiadłam obok niej
-ale on tak na ciebie patrzy-powiedziała,a po jej minie było widać,jak wracała do wczorajszego wieczoru
-jak?-zapytałam nagle,będąc ciekawa i to cholernie ciekawa
-z takim pożądaniem,jakby chciał być jak najbliżej ciebie-wytłumaczyła.Z pożądaniem?-pomyślałam,czyli on coś do mnie czuje?!WTF?-powinnaś się do niego zbliżyć-powiedziała chichocząc,po czym poczułam uderzenie w moje ramie
-jesteś stuknięta i to nieźle-powiedziałam wstając i wychodząc z pokoju
-ejj!-krzyknęła,a po chwili szła obok mnie,spojrzałam na nią pytająco-idziesz gdzieś?-zapytała,na co tylko przytaknęłam głową-gdzie?-zapytała
-do jakieś centrum,nie bój się sama sobie poradzę-powiedziałam,wiedząc,że zaraz będzie chciała jechać ze mną-po prostu,chciałabym dzisiaj być sama,muszę wszystko przemyśleć-wytłumaczyłam,po czym zeszłam na dół,zabrałam moją torbę i wyszłam.Było dzisiaj bardzo słonecznie jak zawsze.Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam przed siebie.Co chwile po głowie chodziły mi słowa chłopaka,które teraz mnie dobijały,bo zostawił mnie z tym wielkim problem,o którym nawet sobie nie zdawałam sprawy,jestem popierdolona!Kto by chciał być z taką pojebaną osobą,jaką ja jestem? NIKT,a teraz jeszcze chodziło o Justina,do którego coś poczułam.Właśnie coś...co to oznacza coś?Nie wiem,co czuję.Ja go nie znam,a on mnie.I jak tu można powiedzieć,że się zakochałam?a on we mnie,skoro nic o sobie nie wiemy,dosłownie nic.A ja nie wierzę w miłość o pierwszego wejrzenia!Po prostu jest to dla mnie nie realne.Nie ma takiego czegoś!Ale jednak coś we mnie chce się do niego zbliżyć,ale dlaczego.Nawet nie wiem,co to miłość,ponieważ nigdy się nie zakochałam,ani z nikim nie byłam.To co ja mogę wiedzieć o miłości?Nawet nie umiem się całować,uciekłam jak wariatka.To takie stresujące i zarazem dziwne.Ponieważ nigdy,żaden chłopak nie zwracał na mnie uwagi,może jak któryś chciał to go spławiałam.To dlaczego nie spławiłam Justina?Cholera,tyle pytań,a nawet nie potrafię na nie odpowiedzieć,skoro to są moje pytania do samej siebie.Masakra,jestem idiotką!
Nawet nie zdając sobie sprawy z tego,jak szybko doszłam do najbliższego centrum.Postanowiłam wejść do kawiarni.Podeszłam do kasy,aby coś zamówić
-witam,ślicznotko-powiedział jakiś głos,podniosłam spokojnie głowę i spojrzałam na chłopaka zza kasą
-hej-wydukałam leniwie
-czego sobie życzysz?-zapytał
-kawę z mlekiem-odpowiedziałam,po czym chłopak uśmiechnął się,a ja usiadłam przy stole.Nie wiem,czy zbliżać się do Justina,czy może zapomnieć o tym co teraz czuję,byłoby mi lepiej.Może go już nigdy nie zobaczę.Oby.Nagle do stoliku podszedł ten sam chłopak,kładąc filiżankę z kawą,przede mną-dziękuje-uśmiechnęłam się.Po czym chłopak odszedł z uśmiechem na twarzy.Podniosłam moją filiżankę,a pod nią zobaczyłam zwiniętą karteczkę.Nie chętnie chwyciłam ją i odczytałam co było w nie napisane
"Maleńka nazywam się Kevin,zostawiam ci mój numer :)
Strasznie mi się podobasz,proszę zadzwoń"
Zgniotłam karteczkę w dłoni,po czym wstałam z miejsca idąc w stronę wyjścia,wyrzuciłam karteczkę do śmieci.Idiota!Jestem wściekła,nawet nie dopiłam mojej kawy,przez durnia,który mnie wnerwił.Co nie jest nowością w moim życiu,zawsze tak jest!Szłam jak torpeda,wściekła i smutna.Wściekła to już wiecie dlaczego,a smutna bo nie wiem,co czuję do Justina.Nie zwracając uwagi na nikogo,szłam przed siebie.Na cholerę tutaj w ogóle przychodziłam,chciałam wypić kawę i przemyśleć wszystko,ale już nigdzie nie ma świętego spokoju.Ugh!Nagle wpadłam na kogoś,podniosłam wzrok na chłopaka,którym był Justin.Świetnie-czujecie ten sarkazm?
-przepraszam-wyszeptałam,jakby do siebie,ale chłopak dobrze to usłyszał
-nic się nie stało-powiedział uśmiechając się-co tutaj robisz?-zapytał,a ja tylko westchnęłam głośno-jesteś zła?-zapytał ponownie
-tak-odpowiedziałam krótko
-okej,to ja już wtedy pójdę,nie chcę cię denerwować moją osobą-powiedział szybko
-niee-przeciągnęłam,szatyn spojrzał na mnie-nie jestem zła na ciebie,tylko ugh! nie ważne-powiedziałam tłumacząc.Nie wiem,czemu,ale nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy,strasznie się denerwowałam przed nim i jąkałam
-masz coś w planach?-zapytał nagle,pokiwałam przecząco głową.Chłopak chwycił moją dłoń prowadząc za sobą
-umm...Justin-odezwałam się po chwili,szatyn spojrzał na mnie,a ja odwróciłam ponownie wzrok,nie chcąc patrzeć mu w oczy-gdzie mnie zabierasz?-zapytałam
-do mnie-odpowiedział,chichocząc.Okej,on zabiera mnie do siebie do domu.Jak ja dam radę nie patrzeć mu w oczy,przez ten czas.
Z szatynem,pojechaliśmy jego samochodem,a po 20 minutach byliśmy,pod wielkim domem.Omg!Ale chata,moje oczy powiększyły się maksymalnie,ale po chwili już mi przeszło.Justin chwycił moją dłoń,ponownie prowadząc mnie do jego mieszkania,otworzył drzwi i kazał mi przejść pierwszej.Gdy weszłam do środka,byłam pod wrażeniem.Nie ciągnąc dalej,weszliśmy do pokoju z sprzętem muzycznym,jeśli przed chwilą mówiłam,że byłam zaskoczona,to teraz jestem w cholerę zaskoczona.Podeszłam do pięknego pianina,siadając przed nim,po czym moje dłonie spoczywały na klawiszach.Nie wiem,jak opisać uczucie,kiedy mam zacząć grać.Moje serce wali,jak szalone,a dłonie nie wiedzą od czego zacząć.Po chwili,zagrałam melodię,którą kocham i która,zawsze siedzi w mojej głowie.W złych chwilach i też dobrych.Choć było,więcej tych złych.Gdy skończyłam,zauważyłam Justina,uważnie patrzącego na mnie.Wstałam i podeszłam do niego
-dziękuje-wyszeptałam
-pięknie grasz-również wyszeptał-masz talent-dopowiedział,po czym chłopak podszedł do pianina,siadając przed nim-podejdź-zawołał,nie zastanawiając się,podeszłam do niego-zaśpiewaj-powiedział,a ja przytaknęłam,zagrał tą melodię,którą grałam,nie dawno.Po czym zaczęłam śpiewać.Zamknęłam oczy,wczuwając się w słowa piosenki,po chwili usłyszałam jak Justin,kończy granie,otworzyłam moje powieki,patrząc mu prosto w oczy.Czego się najbardziej bałam.Po czułam iskry i dziwne ukłucie w brzuchu,które było przyjemne.Jego czekoladowe tęczówki,cały czas patrzały na mnie.Przejechałam wzrokiem,po jego pięknej twarzy,a najbardziej przykuły moją uwagę jego wypukłe różowane usta.Zagryzłam dolną wargę.Czego teraz chciałam,to poczuć jego usta na moich.Szatyn wstał i podszedł do mnie,bardzo blisko,dosłownie blisko,przez moment myślałam,że uduszę się.Chłopak,pchnął nas na ścianę,nasze oddechy były bardzo wyraźne,po czym jego usta zbliżały się do moich ust.Tak właśnie chciałam,żeby mój pierwszy pocałunek wyglądał,żebym to ja go pragnęła.Dzieliły nas już milimetry,gdy nagle usłyszeliśmy pukanie,a po chwili sylwetka dziewczyny,ukazała się naszym oczom.-NAPRAWDĘ TERAZ?!!-pomyślałam,w drzwiach z uchylonymi ustami (o) stała moja kuzynka w fartuszku.Spojrzałam na Justina i odsunęłam się od niego,jak najszybciej,czując,że zaraz spalę się ze wstydu.
-yy...przepraszam szefie,że przeszkadzam-odezwała się nie pewnie,Justin spojrzał na nią zmieszany
-nic się nie stało-odpowiedział nie pewnie.Moja kuzynka,podeszła do Justina,pytając go o różne rzeczy,które mnie nie interesowały,postanowiłam,przejść przez nich niezauważalnie i to mi się udało.Zbiegłam ze schodów,po czym otworzyłam drzwi wyjściowe i wyszłam z domu Justina.Co mogę powiedzieć?Tak uciekłam!Ale ze wstydu,dalej nie mogę uwierzyć,w to co się stało.Boże to była magia.Szłam chyba bardzo dziwnie,bo moje nogi plątały się,kiedy szłam.To co on zrobił,było wspaniałe.Nie wiedziałam,że są tacy chłopacy,którzy chcą cię uszczęśliwić,na każdy sposób,a Justin trafił w dziesiątkę.Weszłam do mojego ulubionego parku,który pokazała mi Kelly,usiadłam na ławce,która wydawała się dla mnie najbardziej piękna,ponieważ miała piękny widok na może,jak i spokój.Westchnęłam przypominając sobie,jak śpiewałam,właśnie tego najbardziej brakowało mi,odkąd tu jestem,MUZYKI.A Justin,jest jak muzyka,którą kocham,teraz nam moją odpowiedź.Zakochałam się w nim,ponieważ on jest,taki jak ja.Dla niego muzyka,też jest życiem,tak jak i dla mnie.Czujemy to samo.To jest chemia.A nasz prawie pocałunek,jeszcze bardziej mi to uświadomił.
-Jesteś Aniołem-wyszeptał mi do ucha,zachrypnięty głos,na co zadrżałam.Odwróciłam się w jego stronę,uśmiechając się do niego
-ja aniołem?-zapytałam,chichocząc-może aniołem,ale bez skrzydeł-zaśmiałam się,na co on również się zaśmiał
-dlaczego usiekłaś ?-zapytał
-wiesz,musiałam wszystko dokładnie przemyśleć i chyba już mi się to udało-odpowiedziałam
-mogę wiedzieć co?-zapytał ponownie,siadając obok mnie
-musiałam przemyśleć,słowa,które wczoraj mi powiedziałeś-odpowiedziałam,patrząc w jego oczy
-i jak?-zachichotał
-coś w tobie jest,co mnie do ciebie przyciąga-odpowiedziałam zgodnie z prawdą-ale nie znam cię,ani ty mnie-powiedziałam,na co chłopak tylko przytaknął głową
-dlatego,musimy się poznać-powiedział,po czym jego wargi,zbliżyły się do moich,po chwili poczułam delikatne musnięcie na moich ustach.Po czym,jego warga przejechała po mojej,a jego język prosił o dostęp,nie wahając się,pozwoliłam mu.Nasze języki,walczyły o dominację.Tak właśnie chciałam,aby mój pierwszy pocałunek wyglądał.Drżałam,a moje serce rosło niemiłosiernie z miłości,którą do niego czułam...
__________________________________________
Boże kochani,przepraszam,że dodaje ten rozdział tak późno,ale przez te wichury nie było prądu,a jak był to na parę minut.Dzisiaj,kiedy się już uspokoiło,mogłam skończyć ten rozdział,dzisiaj postaram się dodać do nowego opowiadanie
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)